Marcin Kudłacik: Liczyliśmy na premię od PZPS

Siatkarz Wieluń zakończył sezon na czwartym miejscu. W małym finale zawodnicy walczyli nie tylko o medale i poczucie dobrze spełnionego obowiązku, ale także pieniądze, których w Wieluniu brakuje.

Magdalena Gajek
Magdalena Gajek

Nie od dziś wiadomo, że Siatkarz Wieluń ma problemy finansowe. Według nowego regulaminu w małym finale zawodnicy mieli do zgarnięcia 50 tys. nagrody, ale walkę o trzecie miejsce przegrali z MOS Będzin i zostali z pustymi rękami. - Mamy problemy finansowe, dlatego bardzo liczyliśmy, na jakąkolwiek premię od PZPS, ponieważ przydałaby się każda, nawet najmniejsza gotówka - mówi Marcin Kudłacik, środkowy Siatkarza.

- Awansowaliśmy do półfinału, ale niesmak pozostał, bo liczyliśmy na finał. O wyniku zaważył przegrany tie-break z Cuprumem w Lubinie. Potem nie mogliśmy się pozbierać psychicznie, czego dowodem była gładka przegrana z będzinianami - dodaje zawodnik.

Nieoficjalnie mówiło się, że Camper Wyszków chce wykupić miejsce od jednego z najbiedniejszych pierwszoligowych klubów - GTPS Gorzów lub właśnie Siatkarza. Ekipa z Wyszkowa wylądowała na zapleczu ekstraklasy, ale nie ujawnia, którą drużynę zastąpi i czy w ogóle ktoś zostanie zdegradowany do II ligi. - Jeśli klub nie stać na utrzymanie zespołu w I lidze, to jestem za sprzedaniem miejsca innemu zespołowi. Wiadomo, że awans wywalczony sportowo cieszy bardziej, ale w rzeczywistości, żeby grać w siatkówkę, drużyny zwyczajnie potrzebują pieniędzy - ocenia Kudłacik.

Po zakończonych rozgrywkach zawodnicy z Wielunia dostali tydzień wolnego. Obecnie trenują indywidualnie według treningowej rozpiski. Od czerwca Kudłacik jest wolnym zawodnikiem. - Będę poszukiwał klubu, ale być może zostanę w Wieluniu - kończy zawodnik.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×