Wojciech Żaliński: Każdy mnie pociesza

Siatkarze warszawskiej Politechniki na pewno długo nie pogodzą się z porażką w finale Challenge Cup. W złotym secie prowadzili już 6:0, ale ostatecznie schodzili z boiska ze spuszczonymi głowami. - Kluczowa była kontuzja Damiana Wojtaszka – powiedział Wojciech Żaliński.

Sebastian Nowak
Sebastian Nowak

Ilością zwrotów akcji w sobotnim finale Challenge Cup można obdarować kilka innych spotkań. Zarówno siatkarze Politechniki jak i Tytana mieli takie momenty, kiedy mogli już czuć puchar w swoich dłoniach, ale ostatecznie trofeum to zostało pod Jasną Górą. Co zadecydowało o przegranej stołecznego zespołu? - Myślę, że kluczowa była kontuzja Damiana Wojtaszka. Wprawdzie mieliśmy jeszcze cztery oczka przewagi, lecz nie potrafiliśmy się skupić na grze. Nieustannie myśleliśmy o tym, jak zastąpić go na boisku. I to był największy błąd, bo w jego miejsce wszedł przecież Maciek Krzywiecki i nieźle sobie radził - ocenił po spotkaniu przyjmujący Politechniki, Wojciech Żaliński. -Kogo nie spotkam, próbuje mnie pocieszać - dodał siatkarz w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

Słowa otuchy nie pomagają jednak graczom Politechniki, bo mają świadomość niewykorzystania życiowej szansy. Przyjezdni przegrali w złotym secie 16:18 i do domu wrócili na tarczy.

Więcej w "Przeglądzie Sportowym"

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×