Wszystko zaczyna się od nowa - relacja ze spotkania AZS Białystok - Stal Mielec

AZS Białystok wyrównał stan rywalizacji ze Stalą Mielec. Akademiczki w zmaganiach do czterech zwycięstw przegrywał już 1:3. Białostoczanki nie spuściły jednak głów i doprowadziły do remisu po 3. O tym, kto spadnie z PlusLigi Kobiet, zadecyduje siódme, niedzielne starcie.

Anna Jawor
Anna Jawor

Ranga sobotniego pojedynku była ogromna. Wygrywając mielczanki mogły zapewnić sobie triumf w całej fazie play-out, ich porażka natomiast oznaczała, że siatkarki AZS-u wciąż będą liczyć się w walce o utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. O wysokiej stawce przekonani byli również kibice, którzy szczelnie wypełnili niewielka halę w Białymstoku.

Oba zespoły bardzo zmobilizowane podeszły do meczu. Od samego początku zaczęła się wymiana ciosów z jednej i drugiej strony siatki. Dobre akcje niestety były przeplatane prostymi błędami, które należy jednak zrzucić na karb wielkiej presji, jaka ciążyła na zawodniczkach. Pierwsze stres opanowały Akademiczki, które dzięki duetowi dziewczyn z Trynidadu i Tobago - Channon Thompson i Sinead Jack - wyszły na czteropunktowe prowadzanie (19:15). Mielczanki zdołały się poderwać do boju i wyrównały (19:19). Był to jednak ich ostatni podryg w pierwszym secie. Białostoczanki nie dały sobie wyrwać zwycięstwa i atakiem Aleksandry Kruk zakończyły tę partię (25:20).

W drugiej odsłonie pojedynku trwał koncert gospodyń. Akademiczki, niesione głośnym dopingiem swojej publiczności, pewnie wykorzystały każdą nadarzającą się okazję do zdobycia punktu. Do tego udało im się mocno utrudnić przyjęcie zagrywki rywalkom. Same natomiast bardzo dobrze radziły sobie z serwisem przeciwniczek, a trzeba zaznaczyć, że na przyjęciu występowały jedynie dwie siatkarki: Aleksandra Kruk i Agata Durajczyk. Sytuację mielczanek próbowała ratować Katerina Kociova, ale jej pojedyncze zrywy na nie wiele się zdały. Po asie serwisowym Lucie Muhlsteinovej AZS miał pierwszą piłkę setową (24:17). Przyjezdne za darmo skóry nie sprzedały, lecz ostatecznie przegrały 20:25.

Trzeci set był najbardziej wyrównany. Na dobre zbicia Marzeny Wilczyńskiej i Kateriny Kociovej ze Stali odpowiadały Channon Thompson i Aleksandra Kruk z AZS-u. Walka przez długi czas toczyła się punkt za punkt. W końcówce zdawało się, że wygrana znów będzie przy białostoczankach. Atak Sinead Jack dał miejscowym dwa oczka przewagi (20:18). Podopieczne Jacka Wiśniewskiego nie poddały się i szybko doprowadziły do wyrównania. W emocjonującej końcówce lepsze w grze na przewagi okazały się zawodniczki drużyny z Mielca (25:27) i tym samy przedłużyły swoje nadzieje na triumf w sobotnim starciu.

Akademiczkom w ogóle nie było w smak przedłużać spotkanie z mielczankami. Szybko zapomniały o przegranej partii i toczyły wyrównany bój z rywalkami. Siatkarki Stali szarpały, starały się, ale to białostoczanki były cały czas o krok przed nimi. Przy stanie 21:19 dla AZS-u podopieczne Czesława Tobolskiego wiedziały, że nikt im wygranej w sobotnim pojedynku nie odbierze. Zaczęły im nawet pomagać rywalki, które w decydującym momencie pomyliły się w polu serwisowym. Cały mecz zamknął pojedynczy, efektowny blok Dominiki Kuczyńskiej (25:21).

Zwycięstwo 3:1 białostockiej ekipy sprawiło, że wszystko zaczyna się od nowa i dopiero w niedzielę dowiemy się, kto pożegna się z rozgrywkami PlusLigi Kobiet. Decydujący pojedynek rozpocznie się o godzinie 17.00.

AZS Białystok - KPSK Stal Mielec 3:1 (25:20, 25:20, 25:27, 25:21)

AZS: Sieradzan, Thompson, Kruk, Kuczyńska, Jack, Muhlsteinova, Durajczyk (libero) oraz Szeszko, Kowalenko, Cabajewska.

Stal: Pycia, Szymańska, Kociova, Liliom, Wilczyńska, Kandora, Wojtowicz (libero) oraz Pykosz, Babicz, Sadowska.

MVP: Thompson (AZS)

Stan rywalizacji (do czterech zwycięstw): 3:3

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×