Będzie jeszcze lepiej - rozmowa z Moniką Czypiruk, przyjmującą Impel Gwardii Wrocław

Siatkarki Impel Gwardii Wrocław faworyzowanej drużynie Atomu Trefl Sopot postawiły bardzo trudne warunki. Przetrzebiony kontuzjami zespół z Wrocławia, mimo dzielnej postawy, nie zdołał jednak pokonać rywala. Już we wtorek podopieczne Rafała Błaszczyka walczyć będą natomiast w Challenge Cup.

Artur Długosz
Artur Długosz

Artur Długosz: Z Atomem Trefl Sopot stoczyłyście bardzo wyrównany mecz. Walka toczyła się praktycznie punkt za punkt, lecz nie udało się odnieść zwycięstwa.

Monika Czypiruk: - Tak, punkt za punkt, ale niestety nie udało się wygrać. Przegrałyśmy końcówki setów. Ciężka sprawa, bo mecz był praktycznie do wygrania. Człowiek ma niedosyt po takiej walce.

Najbardziej szkoda właśnie chyba tych końcówek setów? Przez cały mecz grałyście dobrze, a wszystko traciłyście w na sam koniec setów.

- Dokładnie. W trakcie seta miałyśmy przestoje, później goniłyśmy rywalki i te końcówki... Po wynikach widać, że walczyłyśmy natomiast kurczę, zabrakło tej kropki nad "i" w każdym kolejnym secie. Na pewno nam przykro, że mecz zakończył się takim wynikiem, a nie innym.

W trzecim secie straciłyście osiem punktów z rzędu. To musiało podziałać na was demobilizująco.

- Tak, tak. Właśnie nie wiemy skąd się biorą takie przestoje. Niestety nie możemy sobie pozwalać na takie rzeczy z takim przeciwnikiem, jak Atom Trefl Sopot. Nam się to zdarzyło i poniosłyśmy tego konsekwencje.

Widać jednak, że wasza forma rośnie. Wygląda to już inaczej niż jeszcze kilka tygodni temu.

- Myślę, że po tych ostatnich meczach widać, że dzieje się dobrze. Nam natomiast zależałoby, aby zdobywać punkty, chociaż ważne jest wygranie choć jednego seta. Sadzę jednak, że w kolejnych spotkaniach będzie jeszcze lepiej.

Ostatnio gracie co kilka dni. Nadmiar spotkań trochę nie ciąży?

- Tak, na pewno czujemy zmęczenie. Jest nas mało, praktycznie gramy bez zmian. Ciężko, ciężko, ale no cóż, trzeba trenować i grać dalej, bo nie tylko my mamy ciężkie wyjazdy i trudne spotkania.

Te kontuzje, których tak wiele jest w zespole to efekt tego grania co kilka dni?

- Na pewno ma to związek z przemęczeniem. Wiadomo, że Ania (Witczak - dop.red.) i Bogusia (Pyziołek - dop.red.) już dawno odpadły od nas, do tego jeszcze Kasia Jaszewska. To się wiąże z trenowaniem. Niestety nie jest łatwo tyle spotkań grać na gazie i nie mieć żadnych dolegliwości - zresztą każda z nas je ma.

Wtorkowy mecz w Challenge Cup to będzie już tylko formalność?

- Mam nadzieję, że wygramy i będziemy mogły cieszyć się ze zwycięstwa, co na pewno znowu nas zmobilizuje do kolejnych spotkań.

Te mecze w pucharze traktujecie trochę z przymrużeniem oka? Tam gra trochę rezerwowy skład.

- Chcemy wygrać i jeżeli tylko możemy grać innym składem niż tym, którym występujemy przeważnie to dlaczego nie? Jest u nas jeszcze parę osób na ławce rezerwowych, które mogą pomóc nam na boisku. Cieszymy się, że są one są z nami.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×