Marcin Mierzejewski: Po takich spotkaniach poznaje się prawdziwy kolektyw

Indykpol AZS UWM Olsztyn udanie wkroczył w nowy rok, wygrywając 3:2 z AZS-em Politechniką Warszawską. Spotkanie wszystkim dostarczyło wiele emocji, zwłaszcza na finiszu trzeciej partii. - Świetnie, że wygrywamy takie końcówki, bo to po nich poznaje się prawdziwe kolektywy - cieszył się tuż po spotkaniu Marcin Mierzejewski.

Anna Dmochowska
Anna Dmochowska

Indykpol AZS UWM Olsztyn dobrze zakończył rok, ale nowy rozpoczął jeszcze lepiej. Wygrana z AZS-em Politechniką Warszawską sprawiła bowiem o wiele więcej radości sympatykom olsztyńskich Akademików niż pierwsze po paśmie porażek zwycięstwo w Wieluniu. A przede wszystkim, po długim czasie udało się triumfować we własnej hali. - W końcu i po dobrej grze, co też jest bardzo ważne - powiedział dla portalu SportoweFakty.pl Marcin Mierzejewski, libero zespołu z Warmii i Mazur. - Cieszą również punkty, które są nam tak potrzebne. Walczymy z przeciwnikiem, ale ciągle też ze swoimi słabościami. Uważam jednak, że wszystko idzie w dobrym kierunku i możemy grać coraz lepiej. Troszkę późno, ale jak to się mówi: lepiej późno niż wcale. Mimo że szóstka jest już gdzieś poza naszym zasięgiem, to mamy teraz inne cele i to do nich będziemy dążyć - dodał siatkarz.

Zgromadzonym w hali Urania kibicom w pamięć zapadła między innymi końcówka trzeciego seta, w której Inżynierowie prowadzili już 24:21. Goście nie wykorzystali jednak kolejnych piłek setowych, doprowadzając do emocjonującej końcówki. Można się zastanawiać, czy to olsztynianie wykorzystali przestój w grze AZS-u Politechniki Warszawskiej, czy może w ich własnych szeregach pojawiła się większa mobilizacja. - Myślę, że to nie chodzi ani o jedno, ani o drugie, tylko o samą wiarę w zwycięstwo. Powtórzyła się bowiem sytuacja z Wielunia - tam też przegrywaliśmy dosyć wyraźnie. Świetnie, że wygrywamy takie końcówki, bo to po nich poznaje się dobre zespoły, to znaczy takie zgrane, prawdziwe kolektywy - podsumował zawodnik AZS-u Olsztyn.

Teraz na podopiecznych Gheorghe'a Cretu czekają równie trudne, a nawet trudniejsze wyzwania. Już w kolejnej kolejce czeka ten najbardziej wymagający rywal: PGE Skra Bełchatów. - Po to się wychodzi na boisko, żeby walczyć. A że rywale będą trudniejsi - może to lepiej. Nie będzie dużej presji, my zagramy na luzie i może uda się jeszcze coś uszczknąć - zakończył libero Akademików.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×