Magdalena Kosiarska: Pobyt w szpitalu bardzo mnie męczył

Pechowo rozpoczął się sezon pierwszoligowy dla PLKS Pszczyna i libero tego zespołu Magdaleny Kosiarskiej. Negatywny wynik badań kontrolnych sprawił, że siatkarka zamiast na parkiet trafiła do szpitala. - Podczas badań, które wykonywaliśmy przed sezonem, w moim moczu wykryto: białko, cukier i leukocyty. Od razu trafiłam więc do szpitala. Doktor Maroń nie wyraził zgody na to, żebym zagrała w meczu i nie podbił mi książeczki zdrowia - wyjaśnia na stronie klubowej przyczyny swojej absencji w pierwszym meczu zawodniczka PLKS Pszczyna.

Jacek Pawłowski
Jacek Pawłowski

W miniony weekend siatkarki PLKS Pszczyna zainaugurowały kolejny sezon na parkietach pierwszoligowych. W starciu z Piecobiogazem Murowana Goślina podopieczne trenera Jarosława Bodysa gładko uległy 0:3. W meczu tym siatkarki ze Śląska musiały radzić sobie bez swojej libero Magdaleny Kosiarskiej, która na dwa dni przed meczem trafiła do szpitala. – Podczas badań, które wykonywaliśmy przed sezonem, w moim moczu wykryto: białko, cukier i leukocyty. Od razu trafiłam więc do szpitala. Doktor Maroń nie wyraził zgody na to, żebym zagrała w meczu i nie podbił mi książeczki zdrowia. Zostałam więc szpitalu i tam dostawałam antybiotyki. Po tygodniu leczenia zrobiono mi ponowne badania i wszystko było w porządku. Dostałam zgodę na grę na razie na miesiąc- wyjaśnia okoliczności całego zdarzenia libero PLKS-u.

Zawodniczka nie ukrywa, że pobyt w szpitalu nie należał do najprzyjemniejszych. - Ogólnie to męczyło mnie, że tam leżałam. Bardzo chciałam już grać, bo już mi brakowało tego wszystkiego. Na pewno odczułam przerwę w treningach i kurację antybiotykową, ale mam nadzieję, ale teraz jestem już gotowa do gry - przyznaje siatkarka.

Pod nieobecność podstawowej libero drużyna trenera Bodysa poległa na wyjeździe w starciu z Piecobiogazem Murowana Goślina. Magdalena Kosiarska nie ukrywa jednak, że w starciu z faworytem najważniejsze było podjąć walkę bowiem o odniesieniu zwycięstwa trudno było myśleć. Zupełnie inne nastawienie towarzyszyć ma zespołowi w meczach na własnym parkiecie. Własna hala ma być atutem Pszczynianek. - Naszym atutem jest hala, bo jest ona specyficzną. Nie mamy wysokiej hali i to jest nasz atut, bo my wiemy, a przeciwniczki wcale tego nie muszą wiedzieć. Wiele drużyn ma wysokie hale i przyjmują wysoko piłki. My wiemy jak mamy przyjmować i wiemy jak mamy zagrywać czy ustawiać się na boisku. Jak się po prostu mamy zmieścić w tej hali. Mam nadzieję, że także w tym sezonie będzie nam sprzyjać. Musimy wygrywać u siebie wszystko i uważam, że jesteśmy w stanie wygrywać i powalczyć w lidze - przyznaje na łamach strony plkspszczyna.pl libero zespołu.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×