Błąd za błędem - relacja ze spotkania Jadar Radom - Neckermann Politechnika Warszawska

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W ubiegłym sezonie Jadar Radom zakończył rywalizację w fazie play out już po czterech spotkaniach. Przeciwko Politechnice Warszawskiej tak łatwo mu się już nie gra. Radomski team został nie tylko jeden krok za rywalami jeżeli chodzi o wynik, ale kto wie, czy nie o ważniejszy aspekt - sportowej psychiki.

W tym artykule dowiesz się o:

Na rywalizację pomiędzy dwiema ekipami z Mazowsza kibice czekali z wypiekami na twarzy. - Ktoś może powiedzieć, że to tylko mecze o utrzymanie drużyn, które zajęły dwa ostatnie miejsca po sezonie zasadniczym. Tymczasem dla nas są to boje o wszystko - podkreśla rozgrywający akademików Bartłomiej Neroj. Może powyższym stwierdzeniem nie odkrył Ameryki, ale zapewne uzmysłowił wielu kibicom, że siatkarze potraktowali pojedynki, jak mecze o życie. Widać to było na parkiecie, chociaż niekiedy poziom rywalizacji znacznie odbiegał od przeciętnych spotkań PlusLigi. - To chyba nie jest takie dziwne, skoro każdy z siatkarzy ma świadomość, że każdy błąd może kosztować jego zespół przegranego seta - uzmysławia szkoleniowiec Jadaru, Jan Such.

Chwilami wydawało się, że właśnie wspomniana przez opiekuna radomian świadomość paraliżowała niektórych zawodników. W pierwszej partii swojego rytmu nie mógł znaleźć libero Jadaru Adrian Stańczak. Rywale ze stolicy, gdy wyczuli to, zaczęli "częstować" go seryjnymi zagrywkami. Błędy w przyjęciu Stańczaka sprawiły, że akademicy zdołali przechylić losy partii na swoją stronę.

Kolejne partie to wyrównana walka punkt za punkt. Na uwagę zasłużyła gra w obronie radomian i skuteczny blok, którym na zmianę kierowali Ardo Kreek oraz Arkadiusz Terlecki. Prowadzenie zmieniało się jak w kalejdoskopie, jednak w końcowych fragmentach obydwu partii zdecydowanie więcej zimnej krwi zachowali radomianie. Na uwagę zasłużyła zwłaszcza końcówka trzeciej odsłony, w której goście mieli aż sześć piłek setowych. Padła ona jednak łupem podopiecznych Jana Sucha.

O kolejnych partiach w wykonaniu radomian trudno powiedzieć coś dobrego. Ich zmorą okazały się bowiem błędy indywidualne. - Popełniliśmy ich aż 16. A przy takiej liczbie to nawet nasza przewaga w przyjęciu i w bloku topnieje - zauważył szkoleniowiec radomian. Tymczasem Bartłomiej Neroj, rozgrywający Neckermanna potwierdził swoje umiejętności, nie tylko rozsyłając piłki do umówionego wcześniej zawodnika. Przypomniał o sobie, jako o jednym z najskuteczniejszych rozgrywających w kraju. Sześciokrotnie skończył akcję akademików już po drugim odbiciu zespołu. - Nie czuję się bohaterem, bo to cała drużyna występowała na parkiecie. Pierwsza bitwa jest nasza - cieszy się Neroj.

Jadar Radom - Neckermann AZS Politechnika Warszawska 2:3 (19:25, 25:22, 32:30, 22:25, 13:15)

Jadar: Salas, Pawliński, Kreek, Prygiel, Żaliński, Terlecki, Stańczak (libero) oraz Macionczyk, Szumielewicz, Bucki, Kaczmarek.

AZS Politechnika: Neroj, Milczarek, Kapelus, Rybak, Szulik, Kłos, Wojtaszek (libero) oraz Radomski, Maciejewicz, Bednaruk.

MVP: Neroj

Stan rywalizacji (do czterech zwycięstw): 1:0 dla AZS Politechniki

Źródło artykułu: