"Sytuacja jest nienormalna". Polskiej kadrze grozi katastrofa?

Najlepsi siatkarze grają tyle, że nie mają szansy cieszyć się z medali. - Są wycieńczeni fizycznie. To odbija się też na psychice - mówi nam Marcin Możdżonek. Czy kontuzje zabiorą Polsce medal igrzysk?

Arkadiusz Dudziak
Arkadiusz Dudziak
Reprezentacja Polski mężczyzn Materiały prasowe / FIVB / Reprezentacja Polski mężczyzn
To może być wielki problem reprezentacji Polski. Sezon ligowy nie trwa nawet jeszcze miesiąc, a urazów (tych bardziej poważnych, jak i tych mniejszych) doznali: Marcin Janusz, Łukasz Kaczmarek, Bartosz Bednorz czy Norbert Huber. Na ogromne przemęczenie narzekają niemal wszyscy nasi kadrowicze.

Kolejne problemy są kwestią czasu. Natłok meczów w reprezentacji w połączeniu ze zbyt rozbudowaną ligą męczy siatkarzy nie tylko fizycznie, ale też psychicznie, o czym mówił Łukasz Kaczmarek. Pojawiają się obawy, że to właśnie kontuzje mogą odebrać Polakom medal w Paryżu.

Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty: W rozmowie ze sport.tvp.pl Łukasz Kaczmarek powiedział, że ma przesyt siatkówki, że nie cieszy się z sukcesów, że nie ma czasu na inne życie. 

Marcin Możdżonek, były reprezentant Polski, mistrz świata z 2014 roku, ekspert telewizyjny: Szefowie ligi i federacji siatkarskich muszą wreszcie zawrzeć kompromis z siatkarzami. Sytuacja jest nienormalna. Najlepsi zawodnicy występują bez przerwy. W 2009 roku jeden z dziennikarzy podliczył, że grałem co trzy dni i to włącznie ze świętami. Problem ciągnie się od wielu lat.

ZOBACZ WIDEO: Iga Świątek odpuściła mecz reprezentacji. "Szanuję jej decyzję"

Najlepsi zawodnicy grają sezon klubowy do końca, a później od razu jadą na zgrupowanie kadry i jeżdżą na wszystkie turnieje. Po nim mają dwa-trzy dni odpoczynku i wracają do klubu. Z kolei ci, którzy nie występują w reprezentacji, mają pięć-sześć miesięcy przerwy. To też na nich źle wpływa.

Taki przesyt może grozić wypaleniem zawodowym?

Oczywiście, że może. Z drugiej strony to są zawodowcy i muszą udźwignąć mentalnie takie rzeczy. Każdy musi indywidualnie znaleźć rozwiązanie, bo nikt za nich tego nie zrobi.

Jak pan sobie radził?

Nie czułem wypalenia, lecz mocne zmęczenie. Wypalenie przyszło trochę później. Ale dopóki byłem cały czas na topie, grałem o najwyższe cele, to się tym cieszyłem. Nasi reprezentanci są po prostu wycieńczeni fizycznie i to się odbija na ich psychice.

Liga włoska ma 12 zespołów, polska 16. Większość kadrowiczów gra w kraju. To może mieć wpływ na wynik reprezentacji Polski na igrzyskach w Paryżu?

Bardzo obawiam się tego, że ta sytuacja odbije się na zdrowiu reprezentantów. Są poddani wielkim obciążeniom, a przy dużym zmęczeniu łatwo jest o kontuzje, nawet w głupi sposób. Już teraz mamy kilka drobnych urazów wśród kadrowiczów. ZAKSA pojechała na mecz z Resovią w dziesięciu.

Reprezentanci muszą teraz sami o siebie zadbać. Być może dogadać się z trenerami, prezesami, by odpuścić jakieś mecze, treningi. Inaczej po prostu mogą się zajechać.

A mimo tych okoliczności Polacy nadal są faworytami do złota?

Tak, bo przemęczenie w tym wypadku będzie drugorzędne. Nawet w przypadku plagi urazów możemy łatać dziury, bo mamy szeroką ławkę. Brak medalu będzie dużą porażką. Nie zakładam takiej możliwości, że Polacy nie znajdą się w czwórce, a później, że nie wygrają półfinału.

Co może zrobić Nikola Grbić, by zachować jak najwięcej zawodników w zdrowiu na igrzyska?

Niewiele może zdziałać. Cały czas rozmawia z władzami ligi i PZPS-em, by jak najbardziej pomóc. Trzeba trzymać kciuki za zdrowie naszych reprezentantów. Brak wyjazdu na igrzyska przez kontuzję jest czymś najgorszym, co może przytrafić się sportowcowi.

Tacy zawodnicy jak Kurek, Leon, Semeniuk, którzy grają w Japonii i we Włoszech, będą  mniej zmęczeni?

Tak się może stać. Tym bardziej, że są to zawodnicy, którzy nie potrzebują wielu treningów czy spotkań, by dojść do najwyższej formy. Będą mogli łatwiej utrzymać zdrowie.

Liczba drużyn w polskiej lidze powinna zostać zmniejszona?

Tak, i widzi to już także szefostwo ligi. Jeśli będzie ich mniej, wszyscy na tym zyskają. Siatkarze będą mniej obciążeni, kibice dostaną wyższej jakości produkt. Mało kto ogląda słabsze zespoły w PlusLidze poza ich zagorzałymi fanami.

PlusLiga gra tak często, że przez pierwszy miesiąc były tylko cztery dni wolne od siatkówki. Na dłuższą metę z biznesowego punktu widzenia to jest niekorzystne?

Każdej stronie sporu coś nie pasuje. Kluby mają do dyspozycji zawodników czasem tylko przez pół roku, a muszą im płacić cały czas. W piłce ręcznej jest to lepiej zorganizowane. Już za czasów "Orłów Wenty" wszystkie terminy były zsynchronizowane i zawodnicy mieli miesiąc wolnego. W siatkówce rozmowy, by coś takiego wprowadzić, już trwają.

W Polsce to sukcesy reprezentacyjne napędzają zainteresowanie siatkówką ligową. Jeśli ekipa Grbicia w Paryżu nie zdobędzie medalu m.in. przez zmęczenie kadrowiczów, to sama PlusLiga może na tym ucierpieć najbardziej.

Taka sytuacja byłaby wielką porażką polskiej siatkówki. Teraz mamy po swojej stronie wszystkie atuty, by przywieźć medal z Paryża i to nawet złoty. Najważniejszą siatkarską imprezą są właśnie igrzyska, a my w XXI wieku nie potrafimy na nich zdobyć medalu. To najwyższy czas.

Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Mistrz Polski zagra w Lidze Mistrzyń. W PlusLidze LUK poszuka sposobu na Projekt

Czy Polacy zdobędą złoto na igrzyskach w Paryżu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×