Bohater Śliwka, świetni środkowi, doskonała reakcja Grbicia. Marcin Możdżonek o meczu Polska - Serbia
- Serbowie mawiają, że kiedy przychodzą najważniejsze mecze, wkładają nóż w zęby i idą walczyć. I tak zrobili - mówi po wygranym przez Polaków 3:1 ćwierćfinale mistrzostw Europy z Serbią Marcin Możdżonek.
- Pierwszą partią, którą wygrali 28:26, nasi rywale mocno mnie nastraszyli. Po niej wiedziałem już, że nie będzie łatwo. Serbowie mawiają o sobie, że kiedy przychodzą najważniejsze mecze, wkładają nóż w zęby i idą walczyć. Walczyć do samego końca. I tak zrobili w ćwierćfinale - mówi Możdżonek, 242-krotny reprezentant Polski, mistrz Europy z 2009 roku.
- Serbowie na początku uderzyli wszystkim, co mają najlepszego. My mieliśmy problemy w ataku, oprócz środkowych nikt w naszym zespole nie atakował na wysokiej skuteczności. Nie kończyli Wilfredo Leon i Łukasz Kaczmarek, nie mogliśmy złapać naszego rytmu i oddaliśmy przeciwnikom aż dziewięć punktów swoimi błędami - wymienia Możdżonek "grzechy" Polaków z początku spotkania.
- Z kolei w drugiej odsłonie wyciągnęliśmy wnioski, poprawiliśmy rzeczy, które nie działały i to my ruszyliśmy z pełną siłą. Zagraliśmy zdecydowanie lepiej i zdominowaliśmy rywali.
Kapitan polskiej kadry w latach 2011-2014 przy remisie 1:1 wiedział już, że set numer trzy będzie setem prawdy. I był też praktycznie pewien, że jeżeli nasz zespół rozstrzygnie tę partię na swoją korzyść, wygra całe spotkanie 3:1.
"Set prawdy" okazał się wielką siatkarską bitwą. Był niezwykle zacięty, trwał aż 44 minuty, kilka setboli mieli w nim zarówno Polacy, jak i Serbowie.
- Na całe szczęście w nerwowej końcówce to nasi siatkarze zachowali więcej zimnej krwi. Serbowie mieli swoje szanse, mogli wygrać, ale tak jak i my zaprzepaścili kilka świetnych okazji - analizuje Możdżonek.
Zwraca też uwagę, że w akcji, która zakończyła tę partię, Biało-Czerwoni mieli szczęście: - Punkt na wagę zwycięstwa 36:34 zdobyliśmy blokiem. Sędziowie nie zauważyli, że skacząc do niego, Kamil Semeniuk wpadł w siatkę, a Serbowie nie mieli już challenge'ów, bo nieroztropnie wykorzystali je wcześniej.
Po ogromnych emocjach w "secie prawdy" w kolejnej partii sprawdził się przewidywany przez Możdżonka scenariusz - czwartą odsłonę Polacy wygrali już zdecydowanie, 25:17. - Wygranie seta 36:34 dodaje skrzydeł i łamie przeciwnika. I we wtorkowym meczu było to widać. Serbowie od pewnego momentu czwartej partii nie istnieli, a po naszej stronie siatki były swoboda, radość i przyjemność z grania.
W ocenie mistrza świata z 2014 roku trudna przeprawa w ćwierćfinale może wyjść Biało-Czerwonym na dobre w kolejnych meczach ME 2023.
- Uważam, że gdybyśmy we wcześniejszej fazie turnieju zagrali jeden, dwa mecze z mocnymi rywalami, nasz zespół byłby już zahartowany w boju i wygrałby dużo spokojniej. Jednak w grupie graliśmy z rywalami dużo słabszymi od nas, nie zostaliśmy poważnie sprawdzeni. Taki mecz, jak ten ćwierćfinał, taki set wygrany 36:34, były naszemu zespołowi potrzebne. One dodadzą drużynie pewności siebie w trudnych momentach, które w półfinale ze Słowenią bez wątpienia przyjdą.
Na wyróżnienie za postawę w starciu z Serbami zdaniem Możdżonka zasłużyli obaj polscy środkowi - Norbert Huber i Jakub Kochanowski. Obaj atakowali z wysoką skutecznością (Huber 7/10, Kochanowski 7/8) i zagrali po dwa asy serwisowe. Kochanowski zdobył trzy punkty blokiem, Huber dwa. - Pokazali wybitną formę. Robią 100 procent tego, co robić powinni - mówi o nich były kapitan kadry.
Bohatera numer 1 w polskim zespole widzi jednak nie na środku, a na przyjęciu. - To Olek Śliwka oczywiście. Bezsprzeczny lider. Kiedy trzeba, bierze odpowiedzialność na swoje barki, kończy kluczowe ataki, i "trzyma" drużynę mentalnie. Gdy było delikatne zwarcie pod siatką, Śliwka nie pozwolił na eskalację. Szybko wybił kolegom z głów dyskusję i polecił skupić się na grze. To było bardzo znamienne.
Śliwka przeciwko Serbom zdobył 13 punktów - 12 w ataku i jeden blokiem. Dobrze spisywał się w przyjęciu zagrywki, choć według statystyk trochę lepiej robił to Kamil Semeniuk. I właśnie Semeniuka (7 punktów, 3 bloki, 1 as serwisowy), który nie zaczął spotkania w wyjściowej szóstce, ale gdy w trzecim secie wszedł w miejsce Wilfredo Leona, został na parkiecie już do ostatniej piłki, Możdżonek nazywa cichym bohaterem.
- Wykonał kapitalną pracę w przyjęciu, obronie, w bloku, był bardzo stabilny w polu zagrywki, a i w ataku zrobił swoje. Ustabilizował grę naszego zespołu - chwali gracza włoskiej Perugii.
Pochwały kieruje też pod adresem trenera Nikoli Grbicia, za właściwą decyzję we właściwym momencie. - Wilfredo Leon w drugim secie grał fenomenalnie w ataku, ale w trzecim Serbowie kąsali go serwisami. Reakcja Nikoli Grbicia była super - rozpoznał, że akurat w tym meczu bardziej niż mocy Wilfredo w ataku potrzebujemy dobrego przyjęcia i gry w obronie. A Kamil zrobił to, czego trener od niego oczekiwał.
ZOBACZ WIDEO: Wyjątkowy dzień trenera polskiej reprezentacji. Siatkarze nie zapomnieli - Pod SiatkąW kolejnym meczu rywalami Polaków będą Słoweńcy. Te dwie reprezentacje spotkają się na etapie półfinału mistrzostw Europy po raz trzeci z rzędu. Dwa poprzednie takie starcia, w 2019 roku w Lublanie i w 2021 roku w Katowicach, wygrała Słowenia.
- Ona jest naszą zmorą na mistrzostwach Europy. Słoweńcy mają nad nami taką przewagę, że grają w tym samym składzie już bardzo długi czas i są świetnie zgrani. Wiedzą też, jak z nami wygrywać w mistrzostwach Europy. Z drugiej teraz będą pod większą presją, niż dwa i cztery lata temu, bo skoro już dwa takie półfinały wygrali, będzie się od nich wymagało, żeby wygrali po raz trzeci. Uważam jednak, że teraz ich dobra seria w meczach z Polską się skończy. Wygramy 3:0 lub 3:1. A w finale najprawdopodobniej zmierzymy się z Włochami - kończy Możdżonek.
Półfinał mistrzostw Europy Polska - Słowenia zostanie rozegrany w czwartek w Rzymie. Początek meczu o godzinie 18:00.
Czytaj także:
"Straciłem pięć lat życia". Grbić po meczu wyciągnął jasny wniosek
"Halo, pan Grbić?". Zobacz memy po meczu Polaków