Artur Szalpuk o mistrzostwach Europy: Wolałbym więcej zaciętych meczów

- Jak do tej pory gramy atrakcyjną, ofensywną i mądrą siatkówkę - chwali Artur Szalpuk kolegów z reprezentacji. Polacy dziś mierzą się z Dania w kolejnym meczu turnieju. On sam nie dostał powołania od Nikoli Grbicia.

Grzegorz Wojnarowski
Grzegorz Wojnarowski
Artur Szalpuk WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Artur Szalpuk
Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty: Jak oceniasz postawę swoich kolegów z drużyny narodowej w dotychczasowych meczach mistrzostw Europy? Wygrali trzy mecze, stracili tylko seta z Holendrami?

Artur Szalpuk, siatkarz reprezentacji Polski i Projektu Warszawa, złoty medalista mistrzostw świata 2018: Myślę, że są powody do zadowolenia. Spotkania z Czechami, Holandią i Macedonią wyglądały tak, jak można było się tego spodziewać. Niezależnie od tego, w jakim składzie wychodziliśmy na boisko, dominowaliśmy nad rywalami i wygrywaliśmy pewnie. Do tego graliśmy atrakcyjną, ofensywną, mądrą i miłą dla oka siatkówkę. W dwóch pozostałych meczach fazy grupowej, z Danią i Czarnogórą, rywale raczej nie będą w stanie nam zagrozić, choć oczywiście trzeba będzie podejść do tych spotkań z dużą koncentracją.

Jak do tej pory każdy mecz nasz zespół rozpoczyna w innym składzie. Z jednej strony to dobrze, bo zawodnicy zachowają więcej sił przed fazą play-off. Z drugiej - może byłoby lepiej, żeby gracze, którzy w oczach Grbicia stworzą pierwszą szóstkę w najważniejszych spotkaniach, spędzili razem więcej czasu na boisku?

To indywidualna kwestia, czy ktoś preferuje mocny rytm meczowy, czy więcej czasu na odpoczynek. Jednak możemy mieć swoje preferencje, ale o tym kto, ile i kiedy gra decyduje trener. Najważniejsza jest jego wizja i pomysł na drużynę, a my jesteśmy od spełniania ról, jakie widzi dla nas w swojej koncepcji. Jeśli w tej koncepcji masz grać cały turniej od deski do deski, to grasz. A jeśli widzi cię jako zmiennika, który wchodzi na zagrywkę albo na poprawę przyjęcia, czekasz w gotowości na moment, w którym cię przywoła.

W takim gwiazdozbiorze, jakim jest reprezentacja Polski, dla niektórych graczy pogodzenie się z rolą zmiennika nie jest łatwe.

Każdy ma swoje ambicje, chce grać jak najwięcej i pokazywać się z jak najlepszej strony. Jednak grupa, która gra w mistrzostwach Europy, jest złożona z dojrzałych, mądrych zawodników, którzy potrafią postawić dobro zespołu ponad indywidualne ambicje. Na pewno nikt nie grymasi, dlatego że nie gra tyle, ile by chciał. Nawet grając mało możesz być ważną postacią dla drużyny, poprzez ciężką pracę na treningach wpływać na jej poziom. Chłopaki bardzo dobrze to rozumieją.

Biorąc pod uwagę siłę polskiego zespołu, na pierwszego rywala, który będzie w stanie sprawić im poważne problemy, Biało-Czerwoni mogą trafić chyba dopiero w półfinale?

Myślę, że tak. Nie powiem jednak, że już teraz możemy spokojnie czekać na ten mecz. Poczekajmy, aż skończy się faza grupowa. Potem będziemy się przyglądać turniejowej drabince i ją analizować.

Uważam natomiast, że należy się raz jeszcze zastanowić, czy jest sens rozgrywać mistrzostwa Europy z udziałem 24 zespołów. Europejska siatkówka chyba jeszcze nie jest na to gotowa. Niektóre spotkania w turnieju trudno się ogląda, bo ich poziom jest niski.

Tak to wygląda, gdy patrzy się ze szczytu. Dla krajów, w których siatkówka nie jest tak rozwinięta jak w Polsce, sam udział w ME jest pewnie ważnym wydarzeniem.

Zgoda, ale zdania nie zmieniam. Wolałbym mistrzostwa Europy z mniejszą liczbą drużyn, za to z większą liczbą zaciętych meczów.

Zobacz: Pod Siatką - Co za pogrom! Tak nasi siatkarze przejechali się po Macedonii

Kilka dni temu rozmawiałem z Danielem Plińskim, który szanse Polaków na złoto ocenił na 50 procent, a na podium aż na 99. Jaka jest twoja ocena?

Mam podobne odczucia. Jesteśmy jedną z najmocniejszych ekip turnieju. Bardzo silni wydają się też Włosi i Słoweńcy. Francuzi też zawsze są niebezpieczni, ale ich gra w tym roku coś mi się nie podoba (rozmowa została przeprowadzona przed poniedziałkowym spotkaniem ME, w którym Francja sensacyjnie przegrała z Rumunią 1:3 - przyp. WP SportoweFakty).

Dlaczego?

Po prostu mnie nie przekonują. To nie jest ta Francja, co w poprzednich latach. Może to kwestia nieobecności Earvina N'Gapetha, który w czasie mistrzostw dopiero wchodzi w sezon reprezentacyjny.

Oby tych słów nie przeczytał Kevin Tillie, twój klubowy kolega z Projektu Warszawa.

Kevin dobrze wie, co myślę, bo z nim o tym rozmawiałem. Choć oczywiście nigdy nie wolno ich lekceważyć. Przecież na igrzyskach w Tokio z trudem wyszli z grupy, z czwartego miejsca, a potem zdobyli złoto. To drużyna, która w każdej chwili może "zaskoczyć".

Ty zakończyłeś tegoroczne występy w Biało-Czerwonych barwach po dwóch pierwszych turniejach Ligi Narodów. Jakie uczucie ci towarzyszy, kiedy oglądasz w telewizji mecze swoich kolegów?

Sportowa ambicja podszeptuje, że chciałbym być razem z chłopakami. Jednak nie rozdzieram szat, nie obrażam się, nie wbijam szpilek w laleczkę voodoo w nadziei, że wskoczę na czyjeś miejsce. Bardzo im kibicuję i bardzo chcę, żebym udało im się powtórzyć sukces z Ligi Narodów i sięgnąć po złoto.

Rozmawiał Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty

Czytaj także:
ME siatkarzy. Kto awansuje do fazy pucharowej? Sprawdź plan dnia
Wybór mógł być tylko jeden! 41 punktów i tytuł MVP mistrzostw Europy siatkarek

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×