Ojciec i syn zagrali w jednym meczu. Mariusz Wlazły: Spełniło się nasze wspólne marzenie
To był jeden z najbardziej wzruszających momentów ostatnich lat w polskiej siatkówce. W przedostatnim meczu w karierze Mariusza Wlazłego na jedną zagrywkę zastąpił go jego syn Arkadiusz. - Spełniło się nasze wspólne marzenie - mówi mistrz świata.
- Arek bardzo się cieszył, że będzie mógł wejść za mnie na boisko. Był tym bardzo podekscytowany. Ja też się cieszyłem, ale kiedy syn poszedł w pole zagrywki, moje myśli na chwilę się zatrzymały. To były dla mnie naprawdę długie sekundy - śmieje się złoty medalista i MVP mistrzostw świata z 2014 roku.
Wlazły senior był jednak pewien, że jego syn sobie poradzi. - W domu porozmawialiśmy sobie o tym wydarzeniu, żeby Arek był do niego dobrze przygotowany. I był. Wiedział, jak ułoży swoje ciało, jak podrzuci piłkę i jak ją uderzy. Spisał się świetnie i jestem z niego bardzo dumny. A co mu powiedziałem, jak robiliśmy zmianę? Żeby bawił się na boisku najlepiej, jak potrafi.
Przed Państwem: legendarna zmiana i pierwszy punkt Arkadiusza Wlazłego pic.twitter.com/ZnULY7H6gE
— Polsat Sport (@polsatsport) April 24, 2023
Sposobem wykonania zagrywki młodszy z klanu Wlazłych bardzo przypominał ojca. W podobny sposób podrzucił piłkę do góry, podobnie ułożył ciało przy nabiegu i wyskoku.
- Faktycznie, jego ruchy przypominają moje. Pewnie dlatego, że bardzo często obserwował mnie w czasie gry czy treningów. Te obserwacje przełożył na swoją własną grę. Kiedy widzę, jak serwuje czy atakuje, widzę w nim cząstkę samego siebie - przyznaje 155-krotny reprezentant Polski.
Umożliwienie bardzo zasłużonemu dla naszej siatkówki zawodnikowi symbolicznego występu w jednym zespole z synem było inicjatywą Trefla Gdańsk. - Przed tym spotkaniem mówiłem w wywiadach, że Arek bardzo chciałby zagrać u mojego boku, ale to byłoby możliwe dopiero za kilka lat. W Treflu stwierdzili, że spróbują załatwić sprawę szybciej. Polska Liga Siatkówki się zgodziła, za co jestem jej bardzo wdzięczny, no i udało się. Spełniliśmy nasze wspólne marzenie - cieszy się dziewięciokrotny mistrz Polski. - To był dla mnie symboliczny moment. Myślę, że nie tylko w naszej rodzinie zostanie zapamiętany - dodaje.
Symboliczne było też zawieszenie przez Wlazłego butów na kołku po zakończeniu poniedziałkowego meczu, choć nie był to jeszcze ostatni występ w jego karierze. Ten będzie miał miejsce w rewanżowym starciu o 5. miejsce w sezonie 2022/2023, w piątek na warszawskim Torwarze.
Czytaj także:
Mariusz Wlazły: Dogadałem się ze swoim ciałem. To mój duży sukces
"Moja lista byłaby inna". Grbić wyjaśnia brak powołania dla Drzyzgi