Michał Winiarski: Ten sezon jest szczególny

- Moim zdaniem obecny sezon dużo nauczył nie tylko mnie, ale nawet najbardziej doświadczonych szkoleniowców, bo jest szczególny. Nigdy nie było w Pluslidze szesnastu zespołów - mówi Michał Winiarski, trener Aluron CMC Warty Zawiercie.

Grzegorz Wojnarowski
Grzegorz Wojnarowski
Michał WIniarski WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Michał WIniarski
Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty: Pierwsze miejsce na koniec fazy zasadniczej jest dla twojej drużyny na wyciągnięcie ręki. To miejsce, w którym w twoich założeniach miało być Zawiercie?


Michał Winiarski, trener Aluron CMC Zawiercie: Przedsezonowe założenia były po prostu takie, żeby grać jak najlepiej i wejść do strefy medalowej. Jeśli chodzi o rundę zasadniczą, mieliśmy w niej bardzo dobre momenty, mieliśmy trudne, ale generalnie uważam ją za udaną, jakkolwiek by się dla nas nie skończyła. Jednak to w play-offach rozstrzygnie się, czy zrealizujemy swoje cele na ten sezon.


Przystąpienie do play-offów z pozycji numer 1 ułatwiłoby wam realizację tych celów. Czy niedawna wygrana z Resovią, która bardzo zwiększyła wasze szanse na pierwsze miejsce, była dla was najważniejszą w sezonie?


Absolutnie nie. Każde zwycięstwo z zespołami z pierwszej czwórki, a udało nam się wygrać z każdym z nich, pomogło naszemu zespołowi w rozwoju i budowało naszą wiarę we własne umiejętności. Tak samo podziałał na nas mecz z Resovią. Tym bardziej cieszę się z tej wygranej, że odnieśliśmy je kilka dni po nieudanym półfinale Pucharu Polski z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Zespół dobrze zareagował na to niepowodzenie. A co do pierwszego miejsca w tabeli, nie myślimy o tym, że jest ono w naszym zasięgu. Różnice punktowe na czele są bardzo małe, jeden mecz może dużo zmienić. Skupiamy się na kolejnym spotkaniu i na tym, żeby jak najlepiej przygotować się do fazy play-off.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co on zrobił?! Genialny rzut z... kolan
Wspomniałeś o przegranej z ZAKSĄ w Pucharze Polski. Trudno było po niej podnieść drużynę?

Po każdej porażce jest to trudne, jednak dobrzy sportowcy zdają sobie sprawę z tego, że niepowodzenie jest częścią życia. Zarówno sportowego, jak i normalnego. Dla mnie ważne jest to, jak reaguje się w momencie porażki, a nie zwycięstwa. A my zareagowaliśmy w najlepszy możliwy sposób.

Ty jako trener wciąż zbierasz doświadczenie. Jak dużo nauczył cię do tej pory obecny sezon?

Moim zdaniem dużo nauczył nie tylko mnie, ale nawet najbardziej doświadczonych szkoleniowców, bo to szczególny sezon. Nigdy nie było w Pluslidze szesnastu zespołów. Dla takich drużyn jak my, które oprócz tego występowały jeszcze w europejskich pucharach, w pewnym momencie trenowanie było na bocznym torze. Staraliśmy się raczej podtrzymywać formę, dbać o zdrowie zawodników, ich regenerację. Więcej godzin niż na sali spędzaliśmy w autobusie w drodze na kolejne spotkania. Ten intensywny okres dał mi mnóstwo doświadczenia. Myślę, że zawodnikom także.

Przeszedłeś przyspieszony kurs zarządzania drużyną?

Na pewno. Dla zespołów walczących o zwycięstwo na wszystkich frontach ten rok jest ogromnym wyzwaniem. Przekonałem się, że kiedy tak dużo się dzieje, trzeba mieć trochę szczęścia. Zwłaszcza, jeśli chodzi o kontuzje i choroby.

Zawiercie to szczęście miało?

Uważam, że nie byliśmy ani szczęściarzami, ani pechowcami. W Lidze Mistrzów i Pucharze Polski tego szczęścia trochę brakowało, z kolei dopisywało nam ono w PlusLidze.

Jak uważa były selekcjoner piłkarskiej kadry Polski Andrzej Strejlau, suma szczęścia równa się zero.

Coś w tym jest. Nie bez powodu mawia się, że trzeba się martwić jak jest dobrze, bo jak jest źle to wiadomo, że za chwilę będzie lepiej.

Wszystko wskazuje na to, że w play-offach PlusLigi na osiem zespołów będą trzy prowadzone przez polskich szkoleniowców. W sumie jest ich na najwyższym poziomie rozgrywek ośmiu. Myślisz, że coś się zmienia jeśli chodzi o podejście klubów do trenerów-Polaków?

Bardzo bym chciał, żeby tak było. Polscy trenerzy coraz częściej pokazują, że znają swój fach i gdy dostają szansę, osiągają dobre wyniki.

Ty jako jeden z niewielu Polaków objąłeś liczącą się reprezentację innego europejskiego kraju. Szykujesz się już w jakiś sposób do nowego sezonu w roli selekcjonera kadry Niemiec?

Oczywiście. Zwłaszcza teraz, gdy tego czasu jest więcej, bo gramy raz w tygodniu. Jestem po serii rozmów wideo z zawodnikami, ze sztabem szkoleniowym i z federacją. Biorę udział w planowaniu obozów treningowych i meczów sparingowych, pracuję nad powołaniami na Ligę Narodów. Obecny okres nie jest tak intensywny, jak wtedy, gdy moja drużyna klubowa grała mecze co dwa, trzy dni. Wtedy cały czas pracowałem na najwyższych obrotach. Teraz, gdy z Zawierciem gramy raz w tygodniu, jest spokojniej.

Głównym celem z Niemcami będzie dla ciebie awans na igrzyska. Jaka to skala trudności?

Bardzo duża. W turnieju kwalifikacyjnym będziemy mieli kilku wyżej notowanych rywali, ale wierzę, że mamy szanse na awans. Mam tylko nadzieję, że suma naszego szczęścia zbliży się do zera, bo poprzedni rok był pod tym względem fatalny. W sumie mieliśmy w zespole aż dziewięć kontuzji i w kluczowych turniejach trudno było nam pokazać naszą siłę. Wierzę, że rok 2023 będzie dla nas lepszy niż 2022.

Czytaj także:
Co to był za mecz! Trzy i pół godziny emocji w Łódź Sport Arenie!
Wysoka stawka w derbach w PlusLidze. Indykpol AZS Olsztyn wziął pełną pulę

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×