Nie ma wątpliwości co do ćwierćfinałowego starcia. "Odrobimy te lekcje"
Serbki pokonały Biało-Czerwone w pierwszym meczu II fazy turnieju. - Odrobimy te lekcje pokazując fajną siatkówkę - zapowiada Klaudia Alagierska-Szczepaniak, środkowa reprezentacji Polski przed ćwierćfinałem MŚ siatkarek z Serbią.
- Cieszę się, że wykorzystałyśmy swoje okazje i kolejny etap to Gliwice, bardzo się cieszymy, że budujemy tą historię dalej - przyznała Klaudia Alagierska-Szczepaniak.
To było nasze czwarte spotkanie z tym zespołem w obecnym sezonie reprezentacyjnym. Co ciekawe, po raz trzeci zakończyło się ono w tie-breaku. Ten jednak miał największą wagę, mimo, że awans do ćwierćfinału był już zapewniony kilka setów wcześniej dzięki zwycięstwu Kanady z Dominikaną.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poznajesz ją? Nie nudzi się na sportowej emeryturzePo tym, jak Niemki przegrały z Dominikaną 1:3 nie miały już szans na wyjście z grupy. Mimo to, nie zamierzały odpuścić naszym siatkarkom i pokazały się z naprawdę bardzo dobrej strony. Szczególnie, że każdy wynik wpływa na ranking FIVB. W nim Polki po tym meczu wskoczyły do czołowej dziesiątki.
- Myślę, że wiele zespołów walczy o ten ranking, my również. Cieszy nas ta wygrana z USA, bo podbija troszeczkę. Gramy równo uważam, trochę gdzieś tam zmęczenie widać w nas tak jak z tą Kanadą, ale w ważnych momentach wydrapujemy zwycięstwa. Tie-breaki też nas cieszą, że naprawdę potrafimy się skupić na maksa i od początku stworzyć przewagę - stwierdziła.
W ostatnich latach do naszej kadry przypięta została łatka, iż popełniamy dużo błędów i nie wygrywamy końcówek. To jednak już przeszłość, bo są mecze, w których to rywalki mylą się więcej. Ponadto w starciach z Kanadyjkami i Niemkami Biało-Czerwone pokazały, że potrafią zwyciężać w tie-breaku.
- Cieszy to, że gdzieś tam lekcje odrabiamy i, że przeciwnicy popełniają więcej błędów. Mamy jeszcze wiele rzeczy do nadrobienia, ale uważam, że jak tą atmosferą nadrobimy to myślę, że jesteśmy w stanie powalczyć z każdym przeciwnikiem - przekonywała rezerwowa zawodniczka, która zastąpiła w meczu z Niemkami Kamilę Witkowską.
Ćwierćfinał mistrzostw świata to najlepszy wynik od 1962 roku, kiedy drużyna prowadzona przez trenera Stanisława Poburkę zakończyła zmagania z brązowym medalem. Dlatego można ze spokojem stwierdzić, że wszystkie obecne siatkarki tego zespołu przeszły do historii.
- Może to jeszcze trochę do mnie nie dochodzi, że jesteśmy w tej "ósemce". Naprawdę walczyłyśmy dzielnie, każda z nas i wiemy w jaką dobrą stronę idzie ten zespół. Mamy apetyt na więcej i mam nadzieję, że w Gliwicach też pokażemy podobny poziom i nie będziemy się bać drużyn z górnej tabeli - zapowiedziała Alagierska-Szczepaniak.
Mistrzostwa świata to pierwszy wielki turniej pod wodzą nowego szkoleniowca - Stefano Lavariniego. Trudno było wobec tego mieć oczekiwania co do tej imprezy, jednak wiele osób uważało, że ćwierćfinał będzie sukcesem. A na co przed MŚ nastawiały się zawodniczki?
- To jest ciężkie pytanie. Każdy myślę gdzieś miał w głowie takie marzenie troszeczkę, cel myślę, że był inny, ale potencjałem uważam, że tak. Pokazywało to, że dałybyśmy radę zakwalifikować się do tej "ósemki" - stwierdziła.
Spotkanie w wyjściowym składzie na pozycji środkowych rozpoczęły Kamila Witkowska i Agnieszka Korneluk. Słabsza dyspozycja pierwszej z wymienionych spowodowała, że na boisku zameldowała się jej przyjaciółka. To nie pierwszy mecz w tym turnieju, kiedy doszło do takiej zmiany i okazała się ona strzałem w dziesiątkę.
- Stoję w kwadracie i gdzieś tam widzę, co się dzieje na boisku, jak poprawić daną sytuację. My z Kamilką trzymamy się razem, jesteśmy jednością, podpowiadamy sobie i wspieramy siebie, to hegemonia naszej przyjaźni - uważa.Skoro każdy zadaje sobie pytanie "Co zrobić, żeby pokonać Serbię?" to takie otrzymała również środkowa.
- Myślę, że dużo błędów też popełniliśmy w pierwszym meczu z Serbią. Trochę w niektórych momentach się poddałyśmy, czego nie robiłyśmy w poprzednich spotkaniach. Zespół z Serbii nie gra nie wiadomo jakiej fenomenalnej siatkówki, są naprawdę bardzo poukładane, ale też myślę, że mamy okazję je gdzieś ugryźć, tak jak miałyśmy szansę w pierwszych dwóch setach poprzedniego meczu. Trzeba tylko te okazje wykorzystać i teraz naprawdę po takich fajnych meczach, tie-breakach uważam, że wiemy jak to zrobić i gdzieś odrobimy te lekcje pokazując fajną siatkówkę - zapowiedziała na koniec 26-latka.
Z Łodzi - Dominika Pawlik, WP SportoweFakty