Poszedł na mecz siatkówki i nie mógł uwierzyć. "To są jaja"
Radosław Kałużny oglądał z wysokości trybun katowickiego Spodka mecz mistrzostw świata w siatkówce Polska - USA. Były piłkarski reprezentant kraju o swoich wrażeniach opowiedział na łamach "Przeglądu Sportowego".
41-krotny kadrowicz w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" wyjawił, że na spotkanie poszedł głównie po to, by sprawić przyjemność swojej córce, która również trenuje siatkówkę. - To, że mecz mistrzostw świata będzie dla niej ogromnym przeżyciem, tego się spodziewałem. Ale, że ja tak dam się ponieść emocjom, no to są jaja... Nie jestem przesadnie wylewny, niespecjalnie, publicznie okazuję emocje. Raczej surowy ze mnie typek. A przez kilka dni miałem zakwasy od wstawania - wyznał Kałużny.
48-latkowi bardzo spodobała się atmosfera na trybunach katowickiego Spodka. - Porwało mnie, kompletne wariactwo - nie ukrywa.
Kałużny przyznał, że jest olbrzymia różnica między kibicami siatkówki a piłki nożnej, a sam czuł się jakby uczestniczył w "festiwalu". - Sami życzliwi ludzie, którzy kochają siatkówkę czystą miłością, bez odrobiny nienawiści do rywala, sędziego, kibica przeciwnego zespołu. Nawet alkohol lejący się w hali nikogo nie nakręca negatywnie - podkreślił.
Ćwierćfinał Polska - USA odbędzie się w najbliższy czwartek, 8 września, o godz. 21:00. Spotkanie zostanie rozegrane w Gliwicach.
Czytaj też:
-> Aleksander Śliwka zdradza, o czym zawsze pamięta w dniu meczu
-> MŚ: oto pary ćwierćfinałowe