Ponownie muszę się uczyć - rozmowa z Jochenem Schoepsem, atakującym Asseco Resovii Rzeszów

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
W powszechnej opinii, zdecydowanym liderem niemieckiego zespołu podczas mistrzostw świata był Georg Grozer. Rywalizowałeś o miejsce w wyjściowym składzie z aktualnie najlepszym atakującym na świecie?

- Generalnie trudno porównywać atakujących, ale jeśli spojrzeć na wyniki osiągane przez Georga, w Lidze Mistrzów czy też na innych frontach, na pewno należy on do czołowej "trójki" na swojej pozycji. Nie ułatwia mi to życia w reprezentacji, ale zarazem stanowi dla mnie wyzwanie. Na początku próbowałem pokazać mu kilka rzeczy, które moim zdaniem mogły pomóc w jego rozwoju. Po pięciu latach ponownie muszę się uczyć i próbować co nieco zaczerpnąć od niego (śmiech). Na treningach rywalizujemy ze sobą, lecz ogólnie to dobrzy z nas koledzy. Mamy do wykonania wiele roboty, ponieważ jesteśmy obecnie najstarszymi graczami w reprezentacji, niejako pełniącymi w niej rolę przywódców. Na zgrupowaniach kadry ciągle się kształcisz i walczysz o miejsce w składzie. Natomiast podczas samego spotkania musisz to wszystko połączyć i dopingować swoich kolegów, spróbować coś zaobserwować, podpowiedzieć. To zawsze pomaga i umacnia relacje pomiędzy zawodnikami, co z kolei przekłada się na lepszą postawę całego zespołu.

Kto zatem w przyszłości otrzyma zadanie zastąpienia duetu Schoeps - Grozer w reprezentacji Niemiec?

- To jeden z dużych znaków zapytania. Musimy w Niemczech podjąć próbę wprowadzenia paru nowych zawodników do reprezentacji. Prawda jest bowiem taka, że w ciągu ostatnich ośmiu bądź dziesięciu lat nie było wielkiego napływu świeżej krwi. Paru siatkarzy zdolnych do podołania zadaniu pojawiło się na horyzoncie, ale często dotykały ich problemy fizyczne. A wówczas taki gracz myśli sobie: "Może przerwę karierę i pójdę na studia". I sytuacja staje się niełatwa. Szczególnie dostrzegam to w mojej ojczyźnie. Posiadamy młodych siatkarzy z potencjałem, ale skoro nie dostają oni odpowiednich pieniędzy oraz, co możliwe, nie mają okazji pracować z dobrymi trenerami w lidze niemieckiej, mówią: "Po co mam wkładać tyle wysiłku, skoro teraz nieco zarobię, pójdę jednocześnie na studia, a po zakończeniu nauki znajdę sobie pracę w zawodzie i przerwę karierę siatkarską". Taka sytuacja nie pomaga w rozwoju niemieckiej siatkówki.

W Bundeslidze nie obowiązuje limit obcokrajowców, w związku z czym na przykład w składzie czołowej niemieckiej drużyny, VfB Friedrichshafen, od lat znajduje się wielu siatkarzy z zagranicy. Zaleciłbyś w związku z tym swoim utalentowanym rodakom wyjazd do innej ligi już w młodym wieku, w celu zwiększenia ich szans na zrobienie kariery?

- Młodym nie jest łatwo, ponieważ VfB Friedrichshafen oraz Berlin Recycling Volleys są zespołami z aspiracjami do rywalizowania na wysokim poziomie. Dlatego też trudno im inwestować w młodych Niemców, ponieważ muszą dbać o utrzymywanie wysokich standardów. Mogą wziąć jednego bądź dwóch takich graczy, ale nie więcej. Pozostałym pozostaje więc szukanie innych pracodawców, co jest niełatwe. Wiele niemieckich klubów nie ma odpowiedniego budżetu oraz ciekawych perspektyw na przyszłość, a wtedy podejście młodych do siatkówki nie jest już do końca odpowiednie. Chciałbym widzieć więcej drużyn działających profesjonalnie, ale wiem, że trudno im o pozyskanie sponsorów i przyciągnięcie widzów na trybuny. Niestety, siatkówka nie jest u nas tak popularna jak tutaj, w Polsce, gdzie być może jest nawet sportem numer jeden. Nie wiem, co bym zalecił moim młodym rodakom. Wyjazd do innego kraju byłby może pomocny, ale trudno mi określić, który klub zainwestowałby w takiego młodego, jeszcze niedoświadczonego siatkarza.
Schoeps po raz pierwszy wyjechał do zagranicznej ligi w wieku niespełna 24 lat. W 2007 roku zasilił szeregi rosyjskiej Iskry Odincowo. Schoeps po raz pierwszy wyjechał do zagranicznej ligi w wieku niespełna 24 lat. W 2007 roku zasilił szeregi rosyjskiej Iskry Odincowo.
Coraz więcej Niemców przychodzi do PlusLigi, ale są to zawodnicy już doświadczeni i ograni. Na inwestowanie w młodych zagranicznych zawodników nie pozwala u nas limit obcokrajowców. 

- Dokładnie, obowiązuje limit, więc w celu utrzymania odpowiedniego poziomu kluby nie będą decydować się na taki krok. Dla niemieckiej siatkówki pozytyw jest taki, że jeśli zawodnik już wyjeżdża z rodzimej ligi, to musi być on naprawdę dobry. Reszta zostaje w kraju i chciałaby tam rywalizować na odpowiednim poziomie, ale - niestety - nie wszystkie kluby potrafią zapewnić im najlepszą przyszłość.

Inną ligą, w której nie obowiązuje limit obcokrajowców, jest choćby francuska Ligue A. Może doradziłbyś młodzieży udanie się właśnie w tamtym kierunku?

- Dlaczego by nie. Ale to ważna decyzja, dlatego każdy przed wyjazdem musi sobie uświadomić, że skoro już wybiera się grać do ligi zagranicznej, to właśnie rozpoczyna karierę profesjonalnego siatkarza. To jeden z największych i powszechnych dylematów w Niemczech, ponieważ po zakończeniu przygody ze sportem siatkarze nie mają wystarczającej ilości pieniędzy, by się utrzymać. Muszą zatem znaleźć sobie pracę. I dlatego większość z nich postępuje według następującej reguły: "Studiując i przygotowując się do mojego przyszłego zawodu zobaczę, jak dużo uda mi się zarobić na grze w siatkówkę. Jeśli nie będzie to wystarczająca suma, po zakończeniu nauki na uczelni idę do pracy". Właśnie dlatego decyzja o zaangażowaniu się w stu procentach w naukę bądź karierę sportową nie jest łatwa do podjęcia.

Zapewne chciałbyś jednak jeszcze pograć w kadrze przez kilka najbliższych lat?

- Nie wybiegam aż tak daleko w przyszłość. Na dzień dzisiejszy planuję występować w reprezentacji jeszcze przez dwa lata, do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro i tylko na tym się teraz koncentruję. Co będzie później, zobaczymy.

Czy Jochen Schoeps wywalczy jeszcze z reprezentacją Niemiec jakiś medal na wielkiej imprezie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×