Leandro Vissotto: Chcieliśmy załatwić Spiridonowa tak, jak wcześniej Kubiaka

Atakujący reprezentacji Brazylii przyznaje, że wbrew wynikowi, zwycięstwo w meczu z Rosją łatwo jego drużynie nie przyszło. Dodał też, że z gospodarzami turnieju Canarinhos przegrali mecz głowami.

Marcin Olczyk
Marcin Olczyk
Aktualni wciąż mistrzowie świata, mimo że pokonali reprezentację Rosji 3:0 i zapewnili sobie awans do półfinału organizowanego w Polsce mundialu, nie czują pełni szczęścia. Nie są też w stanie łatwo zapomnieć o tym, co wydarzyło się w Atlas Arenie dzień wcześniej.

- Zawsze jest coś do poprawienia, więc nigdy nie możemy być całkowicie zadowoleni z naszych występów. Dlatego jeśli przegrywamy, to jesteśmy tym bardziej źli i niepocieszeni, zwłaszcza że w meczu z Polską zapracowaliśmy na porażkę sami. Przegraliśmy to spotkanie w głowach, popełniając błędy, które nie powinny nam się przydarzać, i to w kluczowych momentach. Mieliśmy swoje okazje, żeby wygrać, ale je zaprzepaściliśmy. Powinniśmy robić dużo większy użytek z głowy. Cała ta sytuacja związana ze zmianą regulaminu znacznie utrudniła nam sprawę. Żeby zdobyć mistrzostwo świata musimy sobie jednak radzić w każdych, nawet najbardziej niesprzyjających, warunkach - przyznał Leandro Vissotto.

Najważniejsze jednak, że Brazylijczycy pokonali Sborną i zapewnili sobie awans do najlepszej czwórki turnieju, dzięki czemu w weekend w Katowicach zagrają o czwarty z rzędu tytuł mistrzów świata. - Z Rosją na szczęście wygraliśmy. Do osiągnięcia celu zostały nam dwa spotkania. Nie zamierzamy chodzić teraz w głową w chmurach. Czeka nas ciężka praca i musimy ją wykonać najlepiej jak potrafimy. Najpierw trening i odpowiednie przygotowanie, potem gra i zobaczymy jak to będzie - wyjaśnił brazylijski atakujący.
W meczu z Polską Leandro Vissotto zdobył 16 punktów. Dzień później - tylko jeden W meczu z Polską Leandro Vissotto zdobył 16 punktów. Dzień później - tylko jeden
Canarinhos kontrolowali spotkanie z mistrzami olimpijskimi niemal od początku do końca. Żeby zapisać na swoim koncie trzy punkty musieli się jednak sporo napracować. - Mimo wyniku 3:0 to na pewno nie był łatwy mecz. Próbowaliśmy wyłączyć z gry Spiridonowa, tak jak dzień wcześniej udało się to z Kubiakiem. Obaj są podobnie krewkimi zawodnikami. Z Polakiem jednak sobie poradziliśmy, bo skończył tylko dwie piłki w 15 próbach. Z Rosjaninem ta sztuka już się nie udała (w środę Aleksiej Spiridonow wykorzystał 7 z 10 ataków - przyp. red.) - zdradził urodzony w Sao Paolo zawodnik. Czemu z dnia na dzień dyspozycja podopiecznych Bernardo Rezendego uległa tak diametralnej zmianie? - W starciu z Rosją mogliśmy skorzystać już z wszystkich zawodników, użyć pełnej mocy. Mam nadzieję, że tak będzie do końca turnieju, bo taki stan rzeczy na pewno daje nam większą pewność siebie - przyznał 31-letni reprezentant Brazylii. - Murilo jest dla nas niezwykle ważnym zawodnikiem. On gwarantuje tak niezbędny balans między ofensywą a defensywą w drużynie. Bruno, mając go na parkiecie, może czuć się tak, jakby za nim znajdowało się dwóch libero. Dostaje wtedy piłki w punkt i ma szansę zrobić z nimi naprawdę wiele. Obecność Murilo zrobiła tego dnia różnicę i mogła mieć wpływ na wynik końcowy. Na pewno bardzo brakowało nam go dzień wcześniej - dodał, wskazując klucz do cennego zwycięstwa.
Czy Brazylijczycy mają potencjał, by obronić tytuł mistrzów świata?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×