Marcin Możdżonek: Iskrzyło w powietrzu między obiema drużynami
Reprezentacja Polski potrzebowała pięciu setów, by pokonać Brazylię w meczu III fazy mistrzostw świata. Biało-czerwoni są o krok od awansu do półfinału.
Polacy przegrywali już 1:2, a w trzeciej odsłonie zdobyli raptem 14 punktów. Wydawało się, że wszystko, na co w tym dniu stać podopiecznych Stephane'a Antigi, to właśnie wygranie tylko jednej partii. - Trzeci set w ogóle nam się nie ułożył. Brazylijczycy grali wspaniale, nie mieliśmy żadnych szans. Od czwartego seta zmieniliśmy swoje nastawienie i ułożyliśmy trochę naszą grę. Zaczęliśmy inaczej zagrywać i to się opłaciło - wyjaśnił środkowy.
W całym spotkaniu biało-czerwoni zanotowali sześć asów serwisowych, natomiast rywale - siedem. Trzy z nich były autorstwa Lucasa Saatkampa, który w Polsce rozgrywa bardzo dobry turniej. - Lucas może trochę napsuł nerwów, ale jeżeli przyszło do decydującego momentu, to psuł zagrywkę. My przyjmowaliśmy wysoko nad siebie, stawialiśmy piłkę wysoko na skrzydłach i kończyliśmy akcje - powiedział Możdżonek. Zawodnik wszedł na parkiet w czwartym secie, zmieniając Piotra Nowakowskiego.
Ostatecznie mecz był emocjonujący nie tylko sportowo, bowiem znów główną rolę odgrywał arbiter, podejmując kilka zaskakujących decyzji. Nie obyło się bez dyskusji pod siatką, a także czerwonej kartki dla Michała Kubiaka, co w efekcie oznaczało karny punkt. - Nie moglibyśmy mieć do niego pretensji. Mecz był pełen emocji, aż iskrzyło w powietrzu między obiema drużynami. Prędzej czy później to musiało się wydarzyć. Niestety to my dostaliśmy czerwoną kartkę, ale na szczęście wygraliśmy - zakończył Możdżonek.
MŚ: Polska - Brazylia 3:2