Włodzimierz Sadalski: Jak Mateusz Mika się odbuduje, to nasza gra nabierze większej skuteczności
Mistrz świata i olimpijski nie zgadza się z opinią, że pojedynek z Italią był słabszym meczem Polaków. - Włosi grali tylko o dobre samopoczucie, stąd ten mecz był trudny - mówi Włodzimierz Sadalski.
Wygrana z Włochami rodziła się w bólach. Pierwszy set tego pojedynku był najsłabszym w tym turnieju. Początek drugiej partii zwiastował jednak, że biało-czerwoni wracają do równej gry. Wszystko było na dobrej drodze, ale ostatni set trzymał w napięciu do samego końca. Polacy oprócz walki z ambitnymi rywalami, musieli także uważać na arbitrów - Yuriego Ramireza z Dominikany i Luisa Maciasa z Meksyku. Obaj podejmowali błędne decyzje, a także pozwalali na wiele dyskusji pod siatką.
- Nie uważam, że to był nasz słabszy mecz. Graliśmy niedobrze pierwszego seta. Po meczu z Amerykanami trudno było znaleźć szóstkę. Pierwszy set to zupełny niewypał. W drugim secie skład się znalazł i zaczęliśmy grać dobrze. Pamiętajmy, że Włosi grali tylko o dobre samopoczucie. A o nic gra się najłatwiej, stąd ten mecz był trudny. Doskonale grał Luca Vettori, a dobrze Dragan Travica - mówi Włodzimierz Sadalski.
Po fatalnym początku Stephane Antiga zmienił między innymi Pawła Zagumnego, któremu wcześniej zarzucano brak zgrania z Mariuszem Wlazłym. W jego miejsce na boisku pojawił się Fabian Drzyzga. Zawodnik Asseco Resovii Rzeszów świetnie dogadywał się z "Szamponem", zdarzały mu się też niedokładne wystawy na lewe skrzydło i środek. - Od momentu gry w Warszawie i we Wrocławiu, przyjęcie nam się nieco pogorszyło. Włosi zawsze słynęli z dobrej zagrywki. Jak Mateusz Mika się odbuduje, to nasza gra znów nabierze większej skuteczności. Zgadzam się z opinią, że Fabian Drzyzga grał z Italią bardzo dobrze - przyznaje mistrz świata (1974) i olimpijski (1976).