Paul Lotman: Dwa dni przerwy bardzo nam pomogły
Przyjmujący reprezentacji Stanów Zjednoczonych twierdzi, że jego zespół wreszcie znalazł swój rytm. Teraz Amerykanie mogą być trudni do powstrzymania.
Marcin Olczyk
Podopieczni Johna Sperawa po pierwszej fazie mistrzostw świata nie mieli wielu powodów do zadowolenia. Ich dorobek punktowy zabrany do drugiej rundy nie był okazały, a gra pozostawiała wiele do życzenia. W środę sytuacja reprezentacji USA, po pokonaniu 3:1 biało-czerwonych, zmieniła się jednak diametralnie. Amerykanie w Atlas Arenie grali znacznie lepiej niż w swoich wcześniejszych występach w Krakowie. Wciąż mają jednak nad czym pracować, ponieważ Polakom oddali ponad 30 oczek po błędach własnych. Klasowej drużynie taki wynik nie przystoi.
- Na pewno popełniliśmy więcej błędów niż zwykle. To jest jednak ryzyko wynikające z faktu bycia zespołem serwującym z wyskoku. W drużynie polskiej sytuacja ta wygląda zupełnie inaczej. Kilku chłopaków serwuje głównie floty. Tym razem my byliśmy górą, czyli nasza taktyka się sprawdziła. Zdecydowała chyba determinacja, w sensie uporczywych prób grania tego, co sobie zakładaliśmy w zagrywce. To mogło być właśnie naszą przewagą - podsumował zdobywca czterech oczek w starciu z biało-czerwonymi.