Płocka konstelacja gwiazd lepsza od beniaminka - relacja z meczu Wisła Płock - NMC Powen Zabrze

Płocka Wisła w inauguracyjnym spotkaniu nowego sezonu pokonała 10 bramkami drużynę beniaminka NMC Powen Zabrze. Hala Chemika, w której swoje mecze rozgrywa zespół wielokrotnych Mistrzów Polski, zapełniona była do ostatniego miejsca. Duża w tym zasługa zaciągu zagranicznych gwiazd z Larsem Mollerem Madsenem i Vegardem Samdahlem na czele.

Łukasz Luciński
Łukasz Luciński

Przed rozpoczęciem inauguracyjnego spotkania przedstawiciele płockich kibiców wręczyli nagrodę dla najlepszego zawodnika minionego sezonu. W internetowym głosowaniu kibice na najlepszego szczypiornistę Wisły wybrali Michała Zołoteńkę, który z powodu kontuzji nie mógł wystąpić w pierwszym spotkaniu nowego sezonu. - Jestem zaszczycony, że to właśnie mnie kibice wybrali najlepszym graczem Wisły, bo to mobilizuje do dalszej ciężkiej pracy. Zdecydowanie wolałbym być teraz na parkiecie lub ławce rezerwowych, niż siedzieć na trybunach i biernie oglądać poczynania moich kolegów, ale cóż… Takie życie - przyznał popularny "Złoty".

Początek spotkania nieoczekiwanie należał do gości, a wynik otworzył Michał Szolc. Wisła wprawdzie wyrównała po piekielnie mocnym rzucie Larsa Mollera Madsena, lecz przyjezdni dołożyli kolejne dwa trafienia przy okazji zachowując czyste konto, co spowodowało, że po 5 minutach na tablicy świetlnej w płockiej hali widniał wynik 3:1 dla gości.

Na tle utytułowanych rywali zawodnicy z Zabrza prezentowali się bardzo dobrze wykorzystując wszystkie nadarzające się okazje do zdobycia bramki i przyzwoicie radząc sobie w defensywie. Pierwsze prowadzenie Wisła Płock objęła dopiero w 18 minucie meczu, kiedy to będący w rewelacyjnej formie Arkadiusz Miszka po raz trzeci pokonał bramkarza rywali. Ku uciesze miejscowych kibiców Nafciarze prowadzili 9:8.

Niestety euforia nie panowała zbyt długo. Najpierw Mariusz Kempys wyrównał, a potem po raz kolejny wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Chwilę później swoje trafienie dołożył skrzydłowy Tomasz Rybarczyk i POWEN prowadził już 11:9. Kolejny, jak się okazało ostatni już w tym spotkaniu remis odnotowano w 25 minucie- po trafieniu Dimy Kuzeleva było 12:12.

Od tego momentu siódemka prowadzona przez charyzmatycznego Flemminga Olivera Jensena zaczęła nabierać wiatr w żagle. I choć do przerwy Wiśle udało się wypracować zaledwie jednobramkową przewagę (14:13), to po wręcz koncertowym początku drugiej połowy zwycięstwo mieli już na wyciągnięcie ręki. Płocczanie zaczęli grać agresywniej w obronie, raz po raz kontrując rywala, a między słupkami niczym w transie szalał Marcin Wichary. Te czynniki spowodowały, że w ciągu pierwszych 10 minut drugiej odsłony Wiślacy stracili zaledwie 2 bramki, jednocześnie zdobywając ich aż 7 (21:15 w 40minucie).

Od tego momentu Zabrzanie zaczęli popełniać duże ilości niewymuszonych błędów, co było wodą na młyn dla gospodarzy. - Płock grając w osłabieniu przez te 10 minut pierwszej połowy ułożył sobie spotkanie i odskoczył na kilka bramek. Z perspektywy czasu widać, że dla nas mecz zakończył się już po 40 minutach, bo potem w nasze szeregi wtargnęła nerwowość, a Wisła spokojnie grała swoje i skończyło się tak, jak się skończyło - bez ogródek przyznaje rozgrywający POWEN-u Mariusz Kempys.

Ostatnie 20 minut spotkania to spokojne kontrolowanie przebiegu gry przez gospodarzy oraz systematyczne powiększanie przewagi. Ponadto duński trener Wisły dał szansę zaprezentowania swoich umiejętności graczom rezerwowym. Jednym z nich był zaledwie 18- letni olbrzym (206 cm) Kamil Syprzak, który dwukrotnie pokonał golkipera z Zabrza.

Ostatecznie po końcowym gwizdku w lepszych humorach byli zawodnicy i kibice przyodziani w niebiesko-biało-niebieskie barwy. Wisła odniosła bardzo ważne zwycięstwo, gdyż dla graczy pozyskanych przed sezonem był to debiut przed własna publicznością, w bardzo specyficznym klimacie Płockiego "Piekiełka". – Każdy z nas chciał się zaprezentować jak najlepiej i dlatego wkradła się w nasze poczynanie lekka nerwowość - zauważył Arkadiusz Miszka, który wraz z Larsem Mollerem Madsenem był najlepszym strzelcem Wisły. Najskuteczniejszym zawodnikiem spotkania był natomiast Tomasz Rybarczyk , który siedmiokrotnie wpisywał się na listę strzelców. Niestety 26- letni skrzydłowy i jego koledzy nie dali rady szczypiornistom z Płocka, którym ulegli 31:21

Wisła Płock - NMC Powen Zabrze 31:21 (14:13)

Wisła:
Seier, Wichary - Backstrom 2, Miszka 5 (1/1k), Paluch 4 (1/1k), Wiśniewski 3, Syprzak 2, Kuzelev 3, Samdahl 2, Madsen 5, Peshkov, Twardo 3, Rumniak 1

Powen: Winkler, Pawlak - Rybarczyk 7 (3/3k), Kryszeń 1, Kulak, Chodara, Kandora, Mogielnicki 1, Wojtynek, Bushkov 1, Kempys 5, Chrapusta 1, Tatz, Szolc 3

Upomnienia:
Wisła:
Miszka, Kuptel, Twardo
Powen: Mogielnicki, Kempys, Szolc

Kary:
Wisła Płock - 16 min.
(Kuptel 2, Twardo 2, Kuzelev, Syprzak, Samdahl, Peskov)
NMC Powen Zabrze - 8 min. (Kulak, Mogielnicki, Wojtynek, Kempys)

Widzów: ok. 1000.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×