PGNiG Superliga. Koszmar Wybrzeża po przerwie. Festiwal nieporadności w Opolu
Bramkarze nawet nie musieli się specjalnie wysilać, a i tak Gwardia Opole rozbiła Torus Wybrzeże Gdańsk 27:18. Zespół z Trójmiasta rzucił raptem sześć bramek po przerwie!
Jeśli popełnia się taką liczbę błędów i przede wszystkim oddaje się tyle niecelnych rzutów, to nie ma mowy o zwycięstwie. Bramkarze Gwardii zatrzymali raptem dziewięć prób, a i tak opolanie szybko wyszli na wysokie prowadzenie. Swój antyrekord Superligi pobił chyba Mateusz Wróbel, lider Wybrzeża seryjnie marnował okazje (1/10!), ale reszta kolegów niespecjalnie mu pomagała.
Gwardia dostawała prezenty, wykorzystywali je m.in. Maciej Fabianowicz i Michał Lemaniak, koledzy szukali na kole Jana Klimkowa. Jeszcze przed przerwą świetnie spisywał się kapitan Mateusz Jankowski, mocnymi rzutami popisywał się Wiktor Kawka. Absencja kontuzjowanego Adama Malchera właściwie była nieodczuwalna, bo gracze Wybrzeża niespecjalnie dawali wykazać się Dawidowi Balcerkowi. Co więcej, zespołowi ze stolicy Opolszczyzny nie zaszkodziła nieskuteczność Macieja Zarzyckiego.
Gdańszczanie są już pewni utrzymania, za to Gwardia wciąż ma o co grać, piąte miejsce jest na wyciągnięcie ręki.
KPR Gwardia Opole - Torus Wybrzeże Gdańsk 27:18 (12:12)
Gwardia: Balcerek (8/25 - 32 proc.), Lellek (1/2 - 50 proc.) - Jankowski 6, Lemaniak 6, Kawka 6, Klimków 4, Fabianowicz 3, Zadura 1, Kucharzyk 1, Sosna, Stefani, Zarzycki, Morawski, Milewski, Kowalski, Działakiewicz
Torus Wybrzeże: Chmieliński (6/26 - 23 proc.), Witkowski - Pieczonka 5, Gądek 4, Kosmala 3, Sulej 2, Leśniak 1, Janikowski 1, Wróbel 1, Papaj 1, Gavidia, Stojek, Filipowicz
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.