Jak przypudrować przeciętną rundę, czyli Orlen Wisła Płock w Lidze Mistrzów
Dwie poważne wpadki, seria przeciętnych występów i wymęczony awans z grupy. Orlen Wisła Płock zrealizowała cel w Lidze Mistrzów, ale styl pozostawia dużo do życzenia.
Wicemistrzowie Polski obronili awans, choć bardziej wypada napisać, że udało się uratować miejsce w czołowej dwójce. Równie dobrze mogli zakończyć sezon w Europie.
W poszukiwaniu straconego stylu
Tak naprawdę tylko domowe mecze z Wacker Thun i Riihimaeki Cocks przebiegały zgodnie z planem. Nikt nie oczekiwał od Wisły pogromów na wyjeździe, ale niektóre występy położyły się cieniem na resztę sezonu. Chodzi o klęskę w Bukareszcie z Dinamem, gdzie płocczan dopadła zupełnie niewyjaśniona niemoc w ataku i bierność w obronie. Jakoś udało się zatuszować wpadkę, Wisła wygrała w rewanżu, po przebojach pokonała Ademar Leon, Elverum i Wacker. I kolejny krach, a raczej haniebna i absurdalna porażka w Finlandii z Riihimaeki Cocks. W niewyjaśniony sposób roztrwoniła ogromną przewagę i przegrała po golu w ostatniej sekundzie. Do zwycięstwa w grupie wystarczył remis z ambitnymi debiutantami, acz wciąż nowicjuszami... Ten mecz może odbić się jeszcze czkawką.
- Po wynikach można pomyśleć, że wszystko w porządku, ale tak dobrze przecież nie było. Sam zastanawiam się, czy awans nie jest rezultatem ponad stan. Niby plan został wykonany, ale czy rzeczywiście jest tak kolorowo? Wyniki zapudrowały rzeczywistość - uważa Michał Świrkula, były bramkarz Zagłębia Lubin, obecnie komentator piłki ręcznej w Eleven Sports.
Najczęściej powtarzany zarzut to brak stylu i wyrazistości w grze. Przynajmniej dwie wygrane zawdzięczają bramkarzom, Adamowi Morawskiemu i Adamowi Borbelyowi. Siła ognia była niewielka, Dan-Emil Racotea czy zwłaszcza Nemanja Obradović nie zagrażali z daleka, bardzo przeciętną, by nie napisać słabą rundę zagrał Marko Tarabochia. Wisłę ratował czasem ściągnięty awaryjnie Ignacio Moya, ale Hiszpan bazuje na innych walorach niż rzut z dystansu, pod tym względem nie wyróżniał się nawet w Superlidze. Zaufania trenera Xaviera Sabate nie zdobył Ondrej Zdrahala, król strzelców ME 2018.
- Sabate szukał, drążył, zmieniał nazwiska, mówił o płynności i obronie. Stylu jednak nie udało się wypracować. Można jakoś przetrwać bazując na bramkarzach, obronie i kontrach, ale na dłuższą metę to nie wystarczy. Brakowało rzutu z daleka, koncentrowali się głównie na wejściach jak najbliżej bramki. Wisła ma całkiem dobrych zawodników, ale nie pokazali tego, co potrafią. Jakby nie było między nimi chemii, przynajmniej tak to wyglądało z zewnątrz. Racotea przecież umie odpalić z daleka, ale nie mógł liczyć na duże zaufanie. To samo Zdrahala. Trudno oprzeć się wrażeniu, że bali się podjąć ryzyko, bo za prosty błąd siadali na ławce - zauważa Świrkula.
- Nafciarze mieli parę przebłysków, ale ogólne pozostawili średnie wrażenie. Nie wiadomo do końca, która Wisła jest prawdziwa. Mamy przymglony obraz - podsumowuje rundę były bramkarz.
Sądny luty
Wiśle sprzyjał los. Rywale nie wykorzystali tak poważnych wtop, wybili się nawzajem w bezpośrednich potyczkach. W grupie C z udziałem Bjerringbro-Silkeborg, Sportingu CP Lizbona i Tatranu Preszów o awans byłoby chyba trudniej.
W lutym Wisła przejdzie jak dotąd najpoważniejszą weryfikację i okaże się przy okazji, czy drugi zestaw rzeczywiście był silniejszy. O wejście do najlepszej szesnastki Europy będzie bić się z duńskim Bjerringbro, starymi znajomymi sprzed dwóch lat. Wówczas skończyło się zwycięstwem u siebie i porażką na wyjeździe.
- W Płocku mówią nawet, że nie lubią grać z Duńczykami i to rzeczywiście spore wyzwanie. Dużo zależy od strat po styczniowych MŚ 2019, kontuzje mogą wpłynąć na losy dwumeczu. Tyczy się to zresztą wszystkich drużyn w Europie - mówi Świrkula.
Strata zwycięstwa w grupie i drugie miejsce oznacza, że Wisła pojedzie na rewanż w Danii. Na własne życzenie Nafciarze wytrącili sobie z ręki duży atut. Remis z Cocks gwarantował pierwszą lokatę. - Rewanż na wyjeździe może zniweczyć wszystko. Dobrze, by awansowali, ale z drugiej strony może porażka obudzi osoby odpowiedzialne za piłkę ręczną w Płocku. W tym miejscu jest znacznie większy potencjał - uważa Świrkula.
ZOBACZ WIDEO: Przeciętne derby Turynu. Kuriozalny karny zdecydował o zwycięstwie Juventusu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]