Poznasz głupiego po czynach jego - komentarze po meczu AZS AWF Gorzów Wlkp. - Azoty Puławy

Gorzowianie aby myśleć o zajęciu barażowego miejsca musieli wygrać sobotni mecz. Wydawać się mogło, że piłkarze z Puław do Gorzowa przyjadą w piknikowym nastroju, jednak pokazali, że są profesjonalistami i w każdym meczu walczą o zwycięstwo.

Piotr Wiszniewski
Piotr Wiszniewski

Michał Kaniowski (trener AZS): Cieszę się, że każdy wykonał swoje zadanie. Każdy z piłkarzy wniósł coś na boisko. Zarówno Filip Kliszczyk, Tomek Jagła czy Jarosław Galus. Szkoda, że Marcin Skoczylas nie wykorzystał rzutu karnego. Spalił się i świadczy to o dużej presji jaka ciąży na zawodnikach. Chłopcy za tydzień stają przed ogromnym egzaminem. Wydaje mi się, że z każdym spotkanie dojrzewają. Na pewno nie będzie łatwo. Pozostanie w lidze jest czymś bardzo wielki, a każda gra ma swój ciężar gatunkowy. Musimy pomyśleć nad dobraniem skład, który pozwoli wykorzystać nam wszystkie nasze atutu. Przed meczem skupiałem się tylko nad Azotami, o Legnicy zaczniemy dopiero myśleć.

Piotr Dropek (trener Azotów): W każdym meczu chcemy ugrać jakieś punkty, chcemy walczyć. Jesteśmy zespołem młodym, który był b budowany nawet w trakcie sezonu. Nie ukrywam, że chcemy wygrać każdy mecz. Wiem jedno na pewno w lidze zostaną Puławy. Reszta ekip ma na szansę na walkę w barażu. Wydaje mi się także, że zespoły z pierwszej ligi także nie są bez szans. Każdy mecz jest inny, każdy mecz jest różny. Ciężko jest mówić o faworycie walki o to dziesiąte miejsce. Wszystkie zespoły są na podobnym poziomie i na pewno będzie bardzo ciekawie.

Filip Kliszczyk (AZS): W obu połowach to był ten sam zespół. Nagle stanęliśmy, zabrakło nam zimnej krwi. Popełniliśmy cztery błędy techniczne, oddaliśmy pięć akcji w ataku, więc matematycznie łatwo obliczyć, że oddajemy aż dziewięć sytuacji. Niepotrzebnie robimy sobie nerwówkę na koniec rozgrywek, a zwłaszcza w takim meczu. Harowaliśmy jak woły w pierwszej połowie robiąc sobie przewagę, która wydawała się tak duże, że można by ją dowieść do końca meczu. Niestety poznasz głupiego po czynach jego. Za tydzień nie możemy sobie pozwolić na taki przestój, na nic nie możemy sobie pozwolić. Ważne, że widać poprawę w naszej grze. Wiadomo, że błędy się zdarzają nawet najlepszym, a my najlepsi jeszcze nie jesteśmy.

Arkadiusz Bosy (AZS): Cieszę się, że nasza gra została doceniona. Zdziwiłem się trochę bo miałem naprawdę sporo dogodnych sytuacji. Chwała dla Pawła Kaniowskiego, który bardzo dobrze dogrywał te piłki do koła. Horror w drugiej połowie był nam zupełnie niepotrzebny. Jednak wydaje mi się, że jest on już wpisany w gorzowski szczypiorniak. Mam nadzieję, ze w Legnicy już nie będzie horroru. Będzie tam ostra walka liczę, że wszystko pójdzie po naszej myśli. Nie wiem jak koledzy, ale ja się bardzo denerwowałem przed dzisiejszym meczem. Były pogłoski, że Azoty przyjadą na piknik. Trenerzy uczulali, że tak nie będzie. Ja się dopiero uczę ekstraklasy, gram pół roku. Jak dla mnie mogę nie zdobywać żadnej bramki. Ważne aby drużyna wygrywała.

Krzysztof Lipka (Azoty): Mieliśmy zupełnie nieudany początek spotkania. Kompletnie nic nam nie szło, nie było obrony, a co za tym idzie nic nie mogłem wybronić. Po kilkunastu minutach ruszyliśmy i było już dobrze. Wydaje mi się, że nie powinniśmy przegrać tych zawodów. W drugiej połowie głupi faul, druga czerwona kartka. Znowu mszczą się na nas niewykorzystane sytuacje. Jechaliśmy tutaj jedenaście godzin. Z takich podróży nie robi się wycieczki. Przyjechaliśmy wygrać. Gdyby tak nie było można by oddać mecz walkowerem i siedzieć spokojnie w domu. Niefart był wielki, ale nic na to nie poradzimy.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×