KPR Legionowo wyciągnie wnioski z Zabrza. Prątnicki: nie mogliśmy się wstrzelić
W 25. kolejce PGNiG Superligi KPR Legionowo przegrał w Zabrzu 20:27, tracąc szanse na korzystny wynik już w pierwszej połowie. Poprawa skuteczności w ataku leży u podstaw dobrego rezultatu legionowian w starciu ze Spójnią Gdynią.
Odmienne nastroją panują w zespole KPR-u Legionowo, którego piłkarze ręczni w pierwszej części spotkania zanotowali łącznie sześć trafień, z czego trzy były z rzutów karnych autorstwa Pawła Gawęckiego. - Niestety mecz składa się z dwóch połów. Nie da się zagrać dobrej drugiej części i wygrać. Na początku kreowaliśmy sobie sytuacje do zdobycia bramki, ale na naszej drodze stał golkiper Górnika. Nie mogliśmy się wstrzelić - szukał przyczyn porażki Michał Prątnicki.
W drugiej odsłonie widowiska goście mieli więcej do powiedzenia, składne zespołowe akcje zamieniali na bramki. Wtedy defensywa Górnika nie broniła już tak twardo, czując w kościach maraton spotkań, przez jaki aktualnie przechodzą. - Musimy być gotowi. Ciężko jest grać co trzy dni, ale musimy się skoncentrować i szybko zregenerować na następny mecz - mówi Buszkow. Przed zabrzanami trudny wyjazd do Kalisza, gdzie rewelacyjny beniaminek nie zwykł tracić punktów.
Przed Legionowem teoretycznie łatwiejszy przeciwnik, jednak w sferze mentalnej nie powinno się zakładać łatwej wygranej ze Spójnią Gdynia. - Nie podchodziłbym z takim nastawieniem, teoretycznie łatwiejszy mecz mieliśmy zagrać z Meblami Wójcik Elbląg. Każdy pamięta, jak to się skończyło (porażka KPR-u 20:25). Apeluję, żeby podejść do spotkania ze Spójnią tak jak do każdego innego i zdobyć cztery punkty - powiedział Prątnicki.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Chrobry Głogów idzie jak burza. Opole zdobyte (WIDEO)