MŚ 2017: dzień olbrzymich sensacji! Francja, Holandia i Dania zaczęły od przegranych
Już pierwsze mecze mistrzostw świata w Niemczech przyniosły sensacyjne wyniki. Porażek Francji czy Holandii nie przewidywał nikt. Pierwsze to wicemistrzynie olimpijskie. Drugie są aktualnymi wicemistrzyniami świata!
W pierwszym meczu mistrzostw świata nie zawiodły Rumunki. Bronią one brązowych medali wywalczonych dwa lata temu w Danii i ze swej roli wywiązały się kapitalnie. Już do przerwy wynik tej rywalizacji był rozstrzygnięty. Ogromną sensacją zakończył się mecz Francuzek. Wicemistrzynie olimpijskie nie zdołały uporać się z europejskim średniakiem. Słowenki w mistrzostwach globu ostatni raz grały... w 2005 roku. Zajęły tam, bagatela, 14. miejsce, wynik ten powtórzyły w turnieju Starego Kontynentu (w 2016r.).
Poniżej krytyki grała bramkarka Amandine Leynaud (15 proc. obron). Fatalnie prezentowała się też statystyka w ataku faworytek. Na 48 rzutów tylko 23 znalazły się w siatce. Trójkolorowe zmarnowały przy tym trzy rzuty karne. Może nie idealną, ale przyzwoitą skuteczność zachowywała Ana Gros, która mecz skończyła z 9 trafieniami. Trójkolorowe mogły jeszcze odzyskać twarz, ale w trzech końcowych minutach nie oddały celnego rzutu. Zwycięsko z rywalizacji z Angolą wyszły za to Hiszpanki, ale styl tego triumfu nie może napawać przesadnym optymizmem.
MŚ 2017 kobiet, grupa A
W meczu z udziałem Rosjanek i Tunezyjek furorę zrobiły obie bramkarki Sbornej. Zarówno Elena Utkina, jak i Viktoriia Kalinina broniły ze skutecznością ponad 50 procent. Niemniej w pierwszej połowie nie zanosiło się na jakiś pogrom (14:9). Sporo emocji dostarczyło spotkanie Brazylijek z Japonkami. Ostatecznie oba zespoły podzieliły się punktami i także ten wynik należy uznać za niespodziankę. Ekipa z Kraju Kawy dwa lata temu wygrała swoją grupę, a Azjatki zajęły w niej ledwie piątą (przedostatnią) lokatę.
Zupełnie zawiodła za to reprezentacja Danii, która rywalizowała z Czarnogórkami w Oldenburgu. Pierwszoplanową postacią w tym spotkaniu była Jovanka Radicević. Dołożyła aż 12 bramek, wiele z nich przedniej urody. Już pierwsza połowa dała pewną odpowiedź, jak ten mecz może się zakończyć. Skandynawki przegrały ją 12:17 i po zmianie stron wciąż były statystkami dla pozytywnie nakręconych rywalek. Ostatecznie turniej zaczęły od wysokiej, bo 7-bramkowej porażki.
Grupa C Rosja - Tunezja 36:16 Brazylia - Japonia 28:28 Dania - Czarnogóra 24:31
MŚ 2017 kobiet, grupa C
Swój plan idealnie zrealizowały Serbki. Azjatki nie były w tym meczu faworytem. Przed spotkaniem śmiało można było typować triumfatora, pytaniem bez odpowiedzi pozostawał jedynie wynik końcowy i liczba rzuconych bramek przez ekipę Ljubomira Obradovicia. Ostatecznie o 20 trafień lepsze były właśnie jego podopieczne.
Bardzo złe wrażenie pozostawiły po sobie Holenderki. Koreanki są dobre, ale tylko na własnym kontynencie. W mistrzostwach Azji królują właściwie non stop, ale w turniejach o szerszej randze stanowią już tło dla rywalek, zwłaszcza tych z Europy. Jak się okazało, do czasu. Dwoiła i troiła się w spotkaniu Lois Abbingh (zakończyła mecz z 11 trafieniami). Zespołowi ostatecznie nie pomogła. Druga megasensacja stała się faktem.
MŚ 2017 kobiet, grupa D
ZOBACZ WIDEO: Sebastian Mila: Jestem zadowolony z tej grupy