Mateusz Piechowski o ostrej grze: Nikt nie robi tego z premedytacją

Vive Tauron Kielce i Orlen Wisła Płock rozegrają w sobotę drugi finałowy mecz PGNiG Superligi. Po środowym spotkaniu w Orlen Arenie starcie nabrało dodatkowych podtekstów. - Gramy o złoto, nikt nie odpuści - mówi Mateusz Piechowski.

Maciej Wojs 27 Maja 2017, 11:44

WP SportoweFakty / Szymon Łabiński / Na zdjęciu: Mateusz Piechowski (z prawej)

Vive - Wisła. Wielki bój o złoto

Na półmetku rywalizacji Vive jest lepsze od Wisły o jedną bramkę. W środę broniący tytułu mistrzowie Polski po zaciętym meczu wygrali na boisku rywala 25:24. W sobotę to oni będą faworytem rewanżu, ale zespół z Płocka nie składa broni.

Wisła, jeśli chce zdobyć mistrzostwo, musi bezwzględnie wygrać w sobotę w Kielcach. O to nie będzie jednak łatwo, bo Vive ostatniej domowej porażki w PGNiG Superlidze doznało w 2011 roku. Halę Legionów uciszyła wtedy... Wisła.

Obrotowy płockiej drużyny Mateusz Piechowski liczy, że jego drużyna stanie w sobotę na wysokości zadania. - Spodziewamy się bardzo gorącej atmosfery, ale jesteśmy gotowi. Mamy w swoich szeregach zawodników, którzy mają na koncie już kilka trudnych pojedynków i mam nadzieję, że damy radę. Jednocześnie liczę, że w hali pojawią się również nasi kibice, którzy będą nas zagrzewali do walki - mówi.

Według 22-latka kluczem do triumfu w Kielcach ma być poprawa skuteczności i równie ambitna gra w defensywie, jak w środowym meczu w Płocku. Wydarzenia z tamtego spotkania - brutalny faul Jose Guilherme de Toledo na Krzysztofie Lijewskim, kontuzja tego drugiego i kary nałożone przez PGNiG Superligę na Wisłę - wciąż odbijają się echem. Piechowski broni swojego kolegę z zespołu.

ZOBACZ WIDEO Horror w Płocku. Kulisy finału PGNiG Superligi

Kary finansowe dla Orlen Wisły Płock po pierwszym finale PGNiG Superligi!

- W środę obie drużyny zagrały twardo, podobnie zresztą jest za każdym razem i niestety czasami zdarzają się takie niebezpieczne sytuacje, jak ta z Krzyśkiem Lijewskim. To był wypadek, taki sam, jak kiedy dwa lata temu Zele (Nemanja Zelenović) miał złamany nos po meczu z Kielcach, a Sasha (Tiumencew) po uderzeniu zasłabł nam w szatni. Nikt jednak nie robi tego z premedytacją. Trzeba również pamiętać, że gramy o złoto, o którym decydują tylko dwa mecze. Trudno zatem, aby ktokolwiek odpuścił - dodaje.

Sobotni mecz rozpocznie się o godz. 14:00. Transmisja w nc+, relacja "na żywo" na WP SportoweFakty.

Komentarze (3)

Mariusz7 27-05 13:36 Zgłoś komentarz

Chyba nic mu nie mówi nazwisko Igora Vori ;-)

2 0 Odpowiedz

Pokaż odpowiedzi
mgr inż. Uthar 27-05 13:32 Zgłoś komentarz

O ile atak Piechowskiego na Lijewskiego nie ładny i brutalny, ale mam nadzieję, że bez złośliwości. Wiśniewski pomógł Piechowskiemu wpychając Lijka. Faule takie jak Siwego i Toledo są
Czytaj całość
do napiętnowania.

0 0 Odpowiedz

Pokaż odpowiedzi

cezarWP 27-05 12:48 Zgłoś komentarz

Mateusz, wiem że to kurtuazja i szacunek dla przeciwnika, ale mylisz się. Jachlewski zagrał z czystą premedytacją, Toledo pewnie też. Debili w życiu pod dostatkiem, siłą rzeczy
Czytaj całość
trafiają się i na parkiecie. Pamiętaj o tym.

0 0 Odpowiedz

Pokaż odpowiedzi