El. ME 2016. Brak sił jedną z przyczyn przegranej Polek z Węgierkami?

Reprezentacja Polski przegrała w Koszalinie swój trzeci eliminacyjny mecz. Wyższość nad Biało-Czerwonymi pokazały liderki tabeli grupy 5 - Węgierki. - Gonitwa kosztowała nas bardzo dużo sił - przyznała Agnieszka Kocela.

Krzysztof Kempski
Krzysztof Kempski

Reprezentantki Polski rozpoczęły od mocnego uderzenia. Bardzo szybko okazało się jednak, że pierwsze minuty zaczęły ustawiać przebieg rywalizacji z drużyną z Węgier. - Węgierskie zawodniczki odskoczyły nam na kilka trafień w pierwszej połowie. Musiałyśmy gonić ten wynik. Ta gonitwa kosztowała nas bardzo dużo sił. W drugiej połowie dało to o sobie znać. Opadłyśmy z sił. Miałyśmy mało energii. Ne biegałyśmy na kontrach w pierwsze i drugie tempo. Sądzę, że to był minus naszej gry - oceniła Agnieszka Kocela.

Reprezentacyjna skrzydłowa wskazała też na jasny aspekt rywalizacji z Madziarkami. W pierwszej połowie Biało-Czerwone skutecznie poderwała Weronika Gawlik. W drugiej to samo zrobiła Eva Kiss. - Przede wszystkim trzeba zaznaczyć bardzo dobry występ naszej bramkarki, Weroniki Gawlik. To bardzo cieszy. Po drugiej stronie również była bardzo dobra bramkarka. Wyciągała piłki w kluczowych momentach. Przed następnym meczem musimy poprawić skuteczność - zaznaczyła zawodniczka.

Zawody stosunkowo szybko zaczęły się rozstrzygać. Polki wyszły w innym ustawieniu obronnym. Problemem był jednak atak pozycyjny. Następna pięciobramowa (16:21) strata okazała się być już nie do odrobienia. - Gdy Węgierki nam ponownie odjechały, kontrolowały wynik. My starałyśmy się jak mogłyśmy, ale niestety przegrałyśmy to spotkanie - krótko skwitowała Kocela.

Skrzydłowa przyznała jednak, że rewanż jest sprawą otwartą. Gruntowna analiza pierwszego przegranego spotkania w tych eliminacjach na być kluczem do odmiany oblicza zespołu. - Pewnie, że wierzymy, że będzie lepiej. Przed nami kolejne spotkanie z tą drużyną. Przeanalizujemy nasze błędy, nasze słabe strony, wyciągniemy wnioski. Mam nadzieję, że na Węgrzech zwyciężymy.

Drużyna Kima Rasmussena pozostała z dorobkiem 2 punktów. Za plecami czają się już jednak Słowaczki, które także wygrały swoje spotkanie. Jak mówi Kocela, o awans trzeba się będzie bić. - Może są teoretycznie słabsze, ale nie ma co tak kalkulować. Sport jest nieprzewidywalny. Dopóki piłka w grze każdy może wygrać czy przegrać. Na razie skupiamy się na tym najbliższym spotkaniu - zakończyła szczypiornistka.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×