Najpierw klub, teraz reprezentacja. Koszmarny tydzień Michaela Bieglera

Piątkowym meczem ze Szwecją Michael Biegler zakończy pracę w roli selekcjonera reprezentacji Polski. Miniony tydzień to dla Niemca koszmar. Najpierw jego klub został zdegradowany z Bundesligi, teraz kadra zawiodła podczas najważniejszej imprezy.

Maciej Wojs
Maciej Wojs
Michael Biegler WP SportoweFakty / Leszek Stępień / Na zdjęciu: Michael Biegler

- Finalizujemy długą drogę, którą rozpoczęliśmy w październiku 2012 roku. W moich oczach drużyna przez cały ten czas osiągnęła bardzo dobre wyniki i rozwinęła się w dużym stopniu - mówił tuż przed startem EHF Euro 2016 Michael Biegler.

Ten turniej miał być dla Niemca i jego zespołu najważniejszym testem. Dla najstarszych graczy w kadrze - pięknym benefisem. Biegler miał świadomość, przed jakim stoi zadaniem. Kiedy rozpoczynał pracę z reprezentacją, został mu postawiony jasny cel - medal na EHF Euro 2016. Wynik jak najbardziej realny, co potwierdził tylko występ Biało-Czerwonych na zeszłorocznych mistrzostwach świata w Katarze.

Do meczu z Norwegią, który rozpoczynał zmagania w fazie głównej EHF Euro 2016, wszystko szło po myśli Niemca. Kadra mimo przeciętnej gry wygrała dwa trudne mecze - ten otwarcia z Serbią i kolejny z Macedonią, a następnie dała koncert w rywalizacji z aktualnymi mistrzami olimpijskimi, świata i Europy, Francuzami. Byliśmy wielkim faworytem do półfinału.

Dzień po starciu z Trójkolorowymi, 20 stycznia, na Bieglera spadł pierwszy cios - klub, który prowadzi, HSV Hamburg, został decyzją Komisji Licencyjnej zdegradowany z DKB Handball Bundesligi do 3. Ligi w związku z brakiem finansowej płynności i rozpoczęciem procesu upadłościowego.
Niemiec po części był na to przygotowany - jeszcze w grudniu zapowiedział, że najpóźniej z końcem sezonu odejdzie z balansującego na krawędzie upadłości Hamburga. Z drużyną mimo tego wykręca świetny wynik - HSV rok kończy na 4. miejscu w tabeli, z 13 ostatnich meczów wygrywając 11. Biegler za te osiągnięcia darzony jest w Niemczech sporym szacunkiem. Stefan Kretzschmar, przed laty znakomity skrzydłowy reprezentacji Niemiec, przed startem EHF Euro mówi: "Jeśli Polska nie zdobędzie medalu na mistrzostwach Europy z Bieglerem, to nie zdobędzie go już wcale". Wcześniej w prasie pojawiają się spekulacje, że Biegler może zostać nowym trenerem SC DHfK Lipsk, gdzie prezesem jest właśnie Kretzschmar.

Po porażce z Norwegią, 23 stycznia, na niemieckiego trenera spadła fala krytyki. Wszystko nadal było jednak w rękach jego podopiecznych. Dwa dni później Biało-Czerwoni gładko ograli Białorusinów. O awansie zadecydować ma ostatni mecz z Chorwatami. Kończy się klęską. - Nie wiem, co powiedzieć po takim występie. Przepraszam kibiców, Polaków i federację - stwierdził Biegler na pomeczowej konferencji.

Niemiec zachował się honorowo. Kilka godzin później złożył na ręce prezesa Związku Piłki Ręcznej w Polsce Andrzeja Kraśnickiego rezygnację. Została ona przyjęta. Biegler w tydzień stracił obie prace. Co będzie teraz robił? W piątek zakończy przygodę z reprezentacją Polski w meczu o 7. miejsce EHF Euro 2016 ze Szwecją. Po turnieju problemów ze znalezieniem klubu w Niemczech mieć nie powinien. Wcześniej jednak wyjedzie do Ugandy, gdzie do końca sierpnia zaangażowany będzie w projekt rozwoju piłki ręcznej.

Polska - Chorwacja. Rafał Gliński: Nie wiem, co wyprawialiśmy na tym boisku
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×