Karol Bielecki: Remis bardzo nas boli

Zawodnicy Vive Tauronu Kielce stali przed wielką szansą na wygranie po raz pierwszy w historii klubu z zespołem FC Barcelona Lassa. W ostatnich sekundach to jednak Katalończycy zachowali więcej zimnej krwi i to oni cieszyli się po końcowym gwizdku.

Aneta Szypnicka-Staniec
Aneta Szypnicka-Staniec

Początek meczu zdecydowanie należał do podopiecznych trenera Xaviera Pascuala. Po kilkunastu minutach gracze Vive Tauronu Kielce otrząsnęli się z letargu, fantastycznie zaczął grać Tobias Reichmann i dzięki temu gospodarze doprowadzili do remisu po 11. Wtedy też znów lepiej zaczęli grać barcelończycy i po trzydziestu minutach gry prowadzili 17:14. Kielczanie schodzili do szatni nabuzowani emocjami i można się było spodziewać, że po przerwie będą chcieli zrobić wszystko by dogonić rywali i wygrać.

Na zniwelowanie przewagi Katalończyków żółto-biało-niebiescy potrzebowali tylko dziesięciu minut i znakomitej gry Michała Jureckiego. Od tego momentu mecz był bardzo wyrównany, ale ciągle niewielką przewagę utrzymywali goście. Aż do 57. minuty, kiedy to Danijela Saricia pokonał Ivan Cupić. Na czterdzieści sekund przed końcem kielczanie mieli dwie bramki przewagi, ale bardzo źle rozegrali ostatnie akcje. Ostatecznie po niezwykle zaciętym i emocjonującym pojedynku był remis 30:30.

- Było w tym meczu dużo walki i fantastyczna atmosfera, na trybunach działo się szaleństwo. Zrobiliśmy wszystko, co było w naszej mocy, ale nie udało się wygrać. To bardzo boli, bo zagraliśmy świetne spotkanie - powiedział rozgrywający kieleckiego zespołu, Karol Bielecki.

Chociaż po meczu mistrzowie Polski byli wyraźnie podłamani, zapewniają, że nie składają broni, a każde doświadczenie sprawi, że w przyszłości będą jeszcze silniejsi.

- Mam nadzieję, że to będzie dla nas dodatkowy impuls, wiemy, że nasza forma może iść w górę i myślę, że krok po korku będziemy robili wszystko by tak się działo - stwierdził Bielecki.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×