Michał Jurecki: W sporcie zawsze trzeba wierzyć do końca
Szczypiorniści Vive Tauronu Kielce mimo ogromnych problemów kadrowych zdołali w drugiej połowie spotkania w Kijowie odrobić 9 bramek straty i z kompletem zwycięstw kończą fazę grupową Ligi Mistrzów.
Sabina Szydłowska
Pierwsza połowa meczu w zupełności nie układała się po myśli mistrzów Polski, który do Kijowa udali się w mocno okrojonym składzie. Ekipa Vive Tauronu do przerwy przegrywała aż 10:19 i wiele mogło wskazywać, iż tego dnia zaliczy pierwszą porażkę w tej edycji elitarnych rozgrywek.
Kielecka drużyna grała z konieczności w eksperymentalnym ustawianiu z Ivanem Cupiciem na środku rozegrania i po opuszczeniu placu gry przez Julena Aguinagalde z Mateuszem Jachlewskim na kole, którzy został autorem ostatniej, triumfalnej bramki. - Wszyscy zawodnicy naszej drużyny pokazują, że bardzo dobrze potrafią sobie radzić na innych pozycjach. Chylę czoła przed chłopakami, ponieważ naprawdę walczyli do samego końca, pokazali wielki charakter i niesamowitą determinację - zaznacza "Dzidziuś".