Dominacja w Superlidze, Europa nie wybacza chwil słabości - podsumowanie sezonu w wykonaniu Vive Targów Kielce

Łukasz Wojtczak
Łukasz Wojtczak
Faza play-off

Pierwszym rywalem kieleckich szczypiornistów w fazie play-off był MMTS Kwidzyn, który we własnej hali napsuł wcześniej Vive wiele krwi. Jednak i tym razem sprawdziło się powiedzenie, że historia lubi się powtarzać. Wprawdzie mistrzowie Polski u siebie łatwo rozprawili się z rywalem, ale rewanż okazał się dla nich prawdziwą drogą przez mękę. Dopiero dogrywka przesądziła o tym, że goście rozstrzygnęli sprawę awansu zgodnie z planem, czyli w dwóch meczach. Spore pretensje do arbitrów miał po tym pojedynku trener kwidzynian, Krzysztof Kotwicki. - Sędziowie znów bali się Vive. Nie mogę tego zrozumieć. Kielczanie to zespół o klasę lepszy od nas. Gdybyśmy jednak grali z nimi przy normalnym sędziowaniu, wynik mógłby być inny - mówił trener.
Półfinał rozgrywek okazał się dla odmiany przysłowiowym "spacerkiem". Azoty Puławy nie zawiesiły kielczanom poprzeczki zbyt wysoko i obrońcy tytułu zapewnili sobie udział w wielkim finale, w którym ich przeciwnikiem miał być nie kto inny, jak Orlen Wisła Płock. Do wyłonienia nowego mistrza Polski potrzeba było czterech pojedynków. Dwa pierwsze w Hali Legionów wygrali kielczanie, choć oba miały zupełnie inny przebieg. W pierwszym płocczanie byli tylko tłem dla znakomicie dysponowanych gospodarzy. Losy drugiego meczu musiały się rozstrzygać w dogrywce. Dało to Nafciarzom nadzieję na pokonanie Vive w Orlen Arenie. Pierwsze starcie w Płocku przyniosło podopiecznym Manolo Cadenasa wspaniały triumf. Znakomita defensywa pozwoliła Nafciarzom przełamać czarną serię i pokonać mistrzów Polski. Dopiero w drugim meczu, pełnym walki, w którym obaj trenerzy zobaczyli czerwone kartki, kielczanie przypieczętowali zdobycie jedenastego krajowego czempionatu. - To bardzo ważny dzień dla naszego zespołu, ze względu na to, że wygraliśmy mistrzostwo Polski. Gratulacje dla zawodników i dla kibiców, którzy nas wspierali. Jestem bardzo zadowolony. Gratulacje też dla Wisły Płock, walczyli do końca. Jeśli chodzi o sytuację z początku meczu, to był błąd mój i Manolo. Mam nadzieję, że w przyszłości już się takie sytuacje nie powtórzą - mówił trener Talant Dujszebajew.
Charyzmatyczny Talant Dujszebajew zastąpił na stanowisku trenera Vive Targów Bogdana Wentę Charyzmatyczny Talant Dujszebajew zastąpił na stanowisku trenera Vive Targów Bogdana Wentę
Europejskie puchary

Po tym jak kielczanie awansowali do Final Four Ligi Mistrzów w sezonie 2012/2013, apetyty w stolicy świętokrzyskiego były bardzo rozbudzone. Oczekiwano, że Vive łatwo przebrnie przez fazę grupową, a następnie zdoła nawet powtórzyć wynik sprzed roku.

Początek rozgrywek wskazywał, że mistrzowie Polski mają szanse zrealizować swoje plany. Pewne zwycięstwa nad Dunkierką, FC Porto Vitalis i Orlen Wisłą Płock potwierdziły, że polski zespół będzie walczył o wygranie grupy. Hitem pierwszej serii rozgrywek było starcie z THW Kiel. Podopieczni Bogdana Wenty rozbili przeciwnika w Hali Legionów, czym zademonstrowali swoją siłę.

Po tak znakomitym początku niewielu chyba spodziewało się, że Vive popadnie wkrótce w kryzys formy. Przegrany dwumecz z KIF Kolding i jedno spotkanie z Dunkierką pogrzebały szanse kielczan na zajęcie dobrego miejsca przed fazą pucharową. Nawet remis w Kilonii, już pod wodzą Talanta Dujszebajewa, nie był w stanie tego zmienić. Mistrzowie Polski zajęli trzecie miejsce w grupie, za plecami THW Kiel oraz Duńczyków z KIF.

Na drodze Vive do najlepszej ósemki Ligi Mistrzów stanęło niemieckie Rhein-Neckar Löwen. Rywal niezwykle wymagający, który świetnie radził sobie nie tylko na europejskich parkietach, ale i w wymagającej Bundeslidze. W Hali Legionów kielczanie okazali się lepsi, ale zaliczka była skromna, wynosiła tylko 4 bramki (32:28). Podopieczni Gudmundura Gudmundssona awans przypieczętowali w rewanżu. Kielczanom do szczęścia zabrakło zaledwie jednego oczka (23:27). Zdecydowała większa liczba bramek zdobytych przez Niemców na wyjeździe. - Nie wykonaliśmy planu minimum, który zakładaliśmy na ten sezon, czyli nie ma nas w najlepszej ósemce Ligi Mistrzów. To wszystko boli i jestem zły, ale nie dlatego, że zespół nie walczył. Walczył na całego. Ale niektórym chyba zabrakło wiary w zwycięstwo. Dlaczego kilku zawodników robiło coś innego, niż umieją najlepiej? Moim zdaniem na papierze mamy znakomity zespół, ale problem tkwi w sferze psychicznej. Trochę brakuje nam mentalności zwycięzców - stwierdził zawiedziony prezes Vive, Bertus Servaas.

Czy Vive Targi Kielce może zaliczyć sezon 2013/2014 do udanych?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×