Michał Prątnicki: Jeszcze wszystko może się zdarzyć

Drużynie z Legionowa grunt coraz bardziej pali się pod nogami. Mecz w Szczecinie miał dodać otuchy. - Przyjechaliśmy do Szczecina po punkty, ale wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo - nie krył Prątnicki.

Krzysztof Kempski
Krzysztof Kempski
Już od samego początku sobotniej rywalizacji w drużynie z Legionowa dało się zauważyć, że dla niej ten mecz jest niezwykle ważny. Nie brakowało ambicji i woli walki. Zdecydowała zaś ostatnia akcja i obroniony przez Tomislava Stojkovicia rzut karny. - Ta cała sytuacja najbardziej rzuciła się w oczy, bo była już w samej końcówce meczu i taka najbardziej klarowna. Karny nietrafiony. Cóż, walczyliśmy przez cały mecz. Przyjechaliśmy po punkty. Wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo, mimo kłopotów kadrowych Pogoń nadal jest mocną drużyną. Nastawialiśmy się na bardzo mocną walkę. Walczyliśmy, nie ma co ukrywać, ale taki jest sport. Niestety nie udało się - stwierdził w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Michał Prątnicki.

Na pytanie, czego jego zdaniem zabrakło, odpowiedział bardzo krótko: - Szczęścia. Tylko i wyłącznie szczęścia. Była walka w obronie, w ataku też nam dobrze szło. Po prostu zabrakło nam szczęścia.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

O tym, że beniaminek podjął przysłowiową rękawicę może świadczyć wynik do przerwy (17:13) i chwilę po zmianie stron (20:19 w 38. min.). Na przewagę Gaz-System Pogoni Szczecin wpłynęły też kary dla Bartosza Wusztera i Łukasza Wolskiego prawie w tym samym momencie meczu. - Tak, to było to, co pozwoliło Pogoni na odjechanie na kilka bramek. Cóż, cieszyć może tylko to, że potrafiliśmy się podnieść z tego dołka, bo to był niewątpliwie duży dołek. Do ostatnich sekund meczu zdołaliśmy toczyć z rywalem wyrównane zawody - dodał nasz rozmówca.
Prątnicki ciągle wierzy w utrzymanie swojej drużyny Prątnicki ciągle wierzy w utrzymanie swojej drużyny
Porażka w Grodzie Gryfa nie poprawiła bardzo trudnej sytuacji beniaminka w tabeli. Strata do teoretycznie bezpieczniejszej lokaty, jaką zajmuje obecny barażowicz (Piotrkowianin) ciągle wynosi 6 oczek. 27-letni rozgrywający nie kryje, że wiara w drużynie ciągle jeszcze jest. - Nie przyjeżdżalibyśmy do Szczecina, gdybyśmy nie wierzyli. Cały czas wierzymy i będziemy wierzyć do samego końca. Dopóki są mecze, dopóki liga trwa i piłka jest w grze, wszystko może się zdarzyć.
KPR Legionowo poprzez play-outy zdoła utrzymać się w lidze?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×