Vive i Wisła rozdawały karty, sporo niespodzianek - podsumowanie meczów TOP 16 Ligi Mistrzów
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
"Nie taki diabeł straszny, jak go malują" - po kapitalnym spotkaniu Orlen Wisła Płock pokonała jednego z faworytów do gry w Final Four i triumfu w całych rozgrywkach, MKB Veszprém. Liderem w szeregach Nafciarzy był Mariusz Jurkiewicz, a ze świetniej strony pokazali się ponadto Valentin Ghionea i Marcin Wichary, który dał dobrą zmianę za Marina Sego. - Dla nas to pierwszy pojedynek, w którym strzeliliśmy 33 gole i ... przegraliśmy - zakomunikował opiekun mistrza Węgier, Antonio Carlos Ortega.
Kapitalną pracę na "jedynce" wykonał Ivan Nikcević, a wysunięta obrona Nafciarzy mocno zszokowała Madziarów. - Na początku drugiej połowy mieliśmy problemy z obroną 5-1, którą rywale nas zaskoczył - dodał trener MKB Veszprem. - Udało nam się wspiąć na wyżyny umiejętności - cieszy się Manolo Cadenas, jednocześnie dodając. - Zaliczka jednobramkowa to w piłce ręcznej prawie nic, ale będziemy chcieli sprawić niespodziankę.
- Wynik nie jest zły, ale jest też niebezpieczny - ocenił Ljubomir Vranjes przegrane 25:26 starcie z Celje Pivovarna Lasko. Wikingowie nie mogli znaleźć recepty na sforsowanie agresywnej obrony Słoweńców, dlatego przez większą część meczu musieli gonić wynik. Impuls do lepszej gry dał im dopiero po przerwie Mattias Andersson. Choć przyjezdni na 90 sekund przed końcem prowadzili 25:23, to ostatecznie przegrali! - Mimo, że wygraliśmy jedną bramką, Flensburg wciąż pozostaje faworytem - tonował nastroje Branko Tamse, opiekun Celje. Po sześciu tygodniach przerwy do składu Flensburga wrócił Drasko Nenadić, brat grającego w Wiśle Płock Petara.