Nie jesteśmy przygotowani do drugiej rundy - rozmowa z Andrzejem Miszczyńskim, prezesem SPR Wisły Płock
- Z tego co wiem Komisja Odwoławcza ma dwa tygodnie czasu od momentu złożenia pisma, także piłeczka w tej chwili jest po ich stronie.
Tak się zastanawiam - z jednej strony jest to walka o dobre imię klubu, z drugiej zaś czy to nie szkodzi zespołowi? Wisła jest na ustach polskiego handballu, ale nie ze względu na grę, a w związku z meczem z Piotrkowianinem.
- Długo sam zastanawiałem się nad tematem tego odwołania. Odbieram je jako pierwszy krok w stronę profesjonalizacji naszej ligi. Rozmawiałem z wieloma ludźmi w Europie ze świata handballu i nigdzie na świecie nie jest to do pomyślenia, by taka sytuacja miała miejsce. Mało tego - wręcz wytyczne Europejskiej Federacji Piłki Ręcznej (EHF) nakazują rozegranie meczu i eliminację ingerencji organów związkowych w wynik rywalizacji. Bardziej chodzi mi o to, byśmy w końcu wykonali krok w stronę profesjonalizacji ligi, dlatego, że jeśli dalej będziemy ligą amatorską, a taką jesteśmy w wielu aspektach, to ta dyscyplina nie wykona kroku do przodu.W związku z tym nie myślicie o zaangażowaniu się w projekt Ligi Regionalnej SEHA? Bałkańscy przedstawiciele po raz kolejny wysłali zaproszenie do polskich klubów.
- Prawdę mówiąc wiem o tym tylko z mediów. Póki co żadnego zaproszenia nie otrzymaliśmy, nie znamy też warunków na jakich miałoby się to odbywać.
Poprzednim razem te rozmowy były bardziej zaawansowane.
- Tak, ale ten projekt ciągle opiera się o kalkulację kosztów i kalendarz. Dopóki jakaś oficjalna propozycja nie wpłynie, ciężko jest zabierać głos na ten temat. Jeśli propozycja się pojawi, to wtedy ją przeanalizujemy i wypowiemy się na jej temat.