Bartłomiej Tomczak dla SportoweFakty.pl: Nie powinniśmy się obawiać Węgrów

- Mamy na tyle mocny zespół, że nie powinniśmy się obawiać Pick Szeged, ale na pewno podejdziemy do tej rywalizacji z dużym szacunkiem - mówi gracz Vive Targów Kielce, Bartłomiej Tomczak.

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut
Mistrzowie Polski o awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów zagrają z zespołem, który w tej edycji Ligi Mistrzów wygrał ja dotąd tylko trzy mecze. Kielczanie są faworytem zwłaszcza, że spotkanie rewanżowe odbędzie się w Hali Legionów. - Ważne, żeby w pierwszym meczu na wyjeździe zwyciężyć bądź nisko przegrać, dzięki czemu przed rewanżem znajdziemy się w komfortowej sytuacji - nie kryje Tomczak w rozmowie ze SportoweFakty.pl.

Jak gracz zespołu Bogdana Wenty ocenia rywala, z którym przyjdzie się zmierzyć Vive w drugiej połowie marca? - W tym sezonie miałem okazję widzieć tylko jeden ich mecz. Mają w swoim składzie dwóch reprezentacyjnych bramkarzy na czele z Rolandem Miklerem, który w drużynie narodowej jest wybijającą się postacią. Groźny jest szybki skrzydłowy Prodanović, Sulc należy do najlepszych strzelców tej edycji Ligi Mistrzów, a nie można zapominać też o Larholmie, który dobrze rozumie się z kolegami zarówno na rozegraniu, jak i na kole - wyjaśnia nasz rozmówca.

Pick Szeged lekceważyć nie można, awans Węgrów do kolejnej rundy byłby jednak dużą niespodzianką. - Jest to silna drużyna, ale na pewno znajduje się w naszym zasięgu. I to raczej rywale powinni obawiać się nas, bo do tego meczu przystępują oni po zajęciu czwartego miejsca, podczas gdy my wygraliśmy grupę - przypomina Tomczak.

Kielczanie jako jedyny zespół w tej edycji Ligi Mistrzów nie ponieśli porażki, choć od pewnego czasu radzić muszą sobie bez kilku ważnych zawodników. - Do tej pory graliśmy bardzo dobrze i miejmy nadzieję, że będzie tak dalej - przyznaje skrzydłowy Vive. - Pamiętajmy też, że z każdym kolejnym tygodniem ktoś kontuzjowany będzie do nas wracał. Mimo osłabień mamy silną drużynę i będziemy coraz mocniejsi. W tym momencie skupiamy się jednak tylko i wyłącznie na Pick Szeged i dopiero, jak uda nam się ich pokonać, będziemy myśleć, co dalej.

Grzegorz Tkaczyk dla SportoweFakty.pl: Nie wpadamy w euforię

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×