Bartomiej Jaszka dla SportoweFakty.pl po półfinale FF: Pozostał spory niedosyt

Bartłomiej Jaszka jest polskim jedynakiem w Final Four Ligi Mistrzów w piłce ręcznej, który odbywa się w Kolonii. Klub wychowanka Ostrovii Ostrów, Fuchse Berlin był bliski awansu do wielkiego finału. Przegrał jednak jedną bramką z THW Kiel i w niedzielę zagra tylko w finale pocieszenia z AG Kopenhaga.

Maciej Kmiecik
Maciej Kmiecik

- Bylimy tak blisko, a jednocześnie tak daleko od gry w wielkim finale. Jedna bramka to tak niewiele, a jednak robi różnicę. Naprawdę pozostał wielki żal i niedosyt, że nie udało nam się awansować do walki o tytuł. Jak pokazał mecz półfinałowy, tak wiele nie dzieliło nas od THW Kiel. Tym bardziej szkoda, że nie udało nam się odwrócić w końcówce losów meczu - powiedział dla SportoweFakty.pl Bartłomiej Jaszka.

Polak w całym meczu był jednym z najlepszych graczy Fuchse Berlin. Szczególnie w pierwszej połowie, kiedy jego niemieckiej drużynie nie szło, Jaszka brał na siebie ciężar gry i zdobywał kolejne bramki. W sumie rzucił ich sześć. - Jestem zadowolony ze swojej gry. Wszedłem bardzo dobrze w to spotkanie. Cała drużyna może nie miała najlepszego początku, ale później odrobiliśmy straty. Doprowadziliśmy do remisu 23:23 i gdybyśmy wówczas rzucili bramkę na przełamanie, mogło się to inaczej zakończyć - dodaje środkowy rozgrywający Fuchse Berlin.

Dla Polaka finałowy turniej Ligi Mistrzów w Kolonii to debiut w tej prestiżowej imprezie. - Pierwszy raz gram w Final Four. Atmosfera tego turnieju jest niesamowita. Grałem już przed widownią 14-15 tysięczną, ale przed 20 tysiącami obecnymi w hali w Kolonii gram po raz pierwszy. Przeżycie jest niesamowite - podkreśla reprezentant Polski. Jego Fuchse Berlin w niedzielę w meczu o trzecie miejsce Final Four Ligi Mistrzów zagra z AG Kopenhagą.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×