LM: Orlen Wisła walczy o "dziką kartę"

Przegrana w finale PGNiG Superligi sprawiła, że Orlen Wisła Płock od nowego sezonu występować będzie w nowo powstałym Pucharze Europy. Nafciarze nie zamierzają jednak rezygnować z walki o udział w Champions League.

Paweł Nowakowski
Paweł Nowakowski

Dobiegający końca sezon w elitarnej Lidze Mistrzów, w której ostateczne rozstrzygnięcia zapadną w najbliższy weekend, był najlepszym w historii polskiego szczypiorniaka. Polska była zaraz po Hiszpanii i Niemczech najbardziej liczną nacją w tych rozgrywkach (jeśli chodzi o TOP 16).

Pod koniec fazy grupowej LM rywal Orlen Wisły Płock - HC St. Petersburg chciał wycofać się z rozgrywek z powodów finansowych. Władze EHF po sprawie z nieprawidłowościami rosyjskiej drużyny, chcąc w przyszłości uniknąć podobnej sytuacji, baczniej przyglądają się budżetom klubów grających w Champions League.

- Nieoficjalne informacje z EHF-u głoszą, że jesteśmy mocnym kandydatem do udziału w turnieju o dziką kartę. Być może nie będziemy musieli brać udziału w tym turnieju, bo EHF mając na uwadze poważne problemy finansowe m.in. wicemistrza Rosji oraz zespołów hiszpańskich, rozważa przyznanie Polsce dwóch miejsc w Lidze Mistrzów -
mówił na antenie Katolickiego Radia Płock Andrzej Miszczyński.

W minionym roku ówcześni mistrzowie Polski prawo gry w najbardziej prestiżowych klubowych rozgrywkach na Starym Kontynencie uzyskali tylnymi drzwiami, bez konieczności udziału w turnieju kwalifikacyjnym. Jeżeli jednak EHF nie zdecyduje się z automatu przyznać Polsce dwóch miejsc w fazie grupowej LM, Nafciarze powinni pójść ścieżką, którą obrali włodarze Vive Targi Kielce, a więc udział w turnieju o "dziką kartę". Startując w nim można tylko zyskać - kielczanie są tego najlepszym przykładem.

Klasyfikacja LM: Vive 10., Orlen Wisła 16. w Europie --->

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×