Lasoń przypominał się w Puławach

Remigiusz Lasoń sobotniego powrotu do Puław nie może zaliczyć do udanych. Doświadczony rozgrywający był najskuteczniejszym zawodnikiem swojego zespołu, NMC Powen przegrał jednak różnicą siedmiu bramek.

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut

30-latek w przeszłości był jednym z ulubieńców puławskich fanów, wiosną ubiegłego roku rozstał się jednak z nadwiślańskim klubem. W hali MOSiR-u wciąż jednak witany jest przez kibiców gorąco, a w tym sezonie obiekt swojego poprzedniego klubu mógł wizytować aż trzykrotnie. Azoty - obok dwumeczu z rundy zasadniczej - mierzyły się bowiem z NMC Powenem także w Pucharze Polski i fazie play-off, a Lasoń w sumie w pięciu starciach rzucił dwadzieścia jeden bramek.

Ponad połowę z tego dorobku doświadczony rozgrywający wypracował w sobotę. - Grało mi się w miarę dobrze, dostałem od trenera trochę więcej szans i chciałem to wykorzystać - przyznaje sam zainteresowany w rozmowie ze SportoweFakty.pl. - Na pewno nie chciałem się pokazać, ani nie zamierzałem nikomu nic udowadniać. Chciałem przede wszystkim wygrać i zająć z drużyną to piąte miejsce - dodaje autor jedenastu trafień.
Lasoń w sobotę ciągnął ofensywną grę NMC Powenu Lasoń w sobotę ciągnął ofensywną grę NMC Powenu
Zabrzanie z Azotami walczyli dzielnie przez ponad czterdzieści minut, w ostatnim kwadransie gospodarze zdołali jednak odskoczyć, zapewniając sobie piąte miejsce mistrzostw Polski. - Długo trzymaliśmy się na styku, cały czas byliśmy w grze, w końcówce zagotowały nam się jednak głowy - relacjonuje Lasoń. - Było parę dziwnych błędów, nieprzemyślanych rzutów. Azoty słyną z gry konsekwentnej i do pewnej piłki. W dodatku wpadło im parę szczęśliwych rzutów i w końcówce przechylili szalę na swoją korzyść.

Przebieg finałowych minut sobotniego meczu był zaskakujący o tyle, że - ze względu na urazy w zespole gospodarzy - szerszą ławkę mieli zabrzanie, a i doświadczenie przemawiało raczej na ich korzyść. - Nie wiem, z czego to wynikło, na pewno nie powinny się nam zdarzać podobne sytuacje. Zrobiliśmy jednak co mogliśmy, oddaliśmy kawał walki, ale tak to w sporcie bywa, że czasami nie wychodzi. Rywalom za to udawało się wszystko - podsumowuje Lasoń.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×