Dwa oblicza Michała Jureckiego (wideo)

Michał Jurecki bez wątpienia jest kluczową postacią zarówno w klubie, jak i w reprezentacji. Pochodzący z Kościana szczypiornista ostatnimi czasy ma jednak na swoim koncie kilka występków, które znacząco nadszarpują jego reputację.

Paweł Nowakowski
Paweł Nowakowski

O tym, że Michał Jurecki słynie z twardej gry w obronie wiadomo nie od dziś. Oczywistym jest również fakt, że kielecko-płockie potyczki zawsze wyzwalały w zawodnikach i kibicach obydwu drużyn dodatkową porcję adrenaliny. Wychowanek Tęczy Kościan w zwykłych spotkaniach ligowych prezentuje się inaczej niż w tych z odwiecznym rywalem - Orlen Wisłą Płock. Ostatnie boiskowe sytuacje z "Dzidziusiem" w roli głównej tylko to potwierdzają.

Po raz pierwszy upust emocjom w czasie starcia z płocką drużyną dał podczas drugiego ubiegłorocznego meczu finałowego. Nieco pond trzydzieści sekund przed końcem dogrywki, kiedy losy spotkania były już rozstrzygnięte, Michał Jurecki bezceremonialnie sprowadził Piotra Chrapkowskiego do parteru. Za to niesportowe zachowanie sędziowie natychmiast ukarali go karą dwóch minut.



Podobno nic dwa razy się nie zdarza. 27 października ubiegłego roku podczas ósmej kolejki PGNiG Superligi doszło do powtórki z rozrywki. Na tablicy wyników w Orlen Arenie była 20. minuta meczu, kiedy Jurecki przy wyniku 10:10 pędzącemu w kontrze Christianowi Spanne z pełną premedytacją podłożył nogę. Norweg mógł nabawić się poważnej kontuzji, lecz szczęśliwie z całego zajścia ucierpiał jedynie jego... but.

Rozgrywający Vive Targów Kielce mógł wówczas mówić o podwójnym szczęściu. Nie dość, że jego rywal wyszedł z opresji bez szwanku, to prowadząca spotkanie gdańska para sędziowska Mirosław Majchrowski - Piotr Wojdyr wykazała się sporą pobłażliwością, odsyłając winowajcę jedynie na ławkę kar, choć faul kwalifikował się na czerwoną kartkę.

Jednak co się odwlecze, to nie uciecze. Michał Jurecki balansował na cienkiej linii, lecz jej granicę przekroczył w miniony weekend, dokładnie 12 maja. Słynne powiedzenie "do trzech razy sztuka" nabiera w tym momencie zupełnie innego znaczenia...

Nie minęło raptem pięć minut, a w jednej z akcji defensywnych Jurecki zaatakował rękę rzucającą Adama Wiśniewskiego (podkreśla to w komentarzu Wojciech Nowiński). Chwilę później "Gadżet" zmuszony był opuścić parkiet, a uraz jakiego doznał, okazał się na tyle poważny, że wyklucza go z gry do końca sezonu. Warto dodać, że sędziowie Andrzej Rajkiewicz i Jakub Tarczykowski za to przewinienie dali rozgrywającemu wicemistrzów Polski jedynie upomnienie.

- Wszyscy doskonale wiedzą, że to twardy sport, w piłkę ręczną grają tylko twardzi ludzie. Jeśli nawet fauluje się przeciwnika, to nie w taki sposób, by załatwić mu sportową emeryturę. Gra w piłkę nie zwalnia od myślenia -
podkreślił ojciec poszkodowanego szczypiornisty, Zbigniew Wiśniewski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×