Aleksandra Kucharska: Teraz jestem uzależniona od tego, czy koleżanki mnie zauważą

Aleksandra Kucharska jest jedną z tych zawodniczek Pogoni Baltica Szczecin, w grze których widać stały progres. Jeszcze przed przyjściem trenera Roberta Nowakowskiego nominalną pozycją młodej szczypiornistki była gra na rozegraniu, przestawiona została jednak na koło i trzeba przyznać, że radzi sobie tam coraz lepiej.

Krzysztof Kempski
Krzysztof Kempski

Ostatnie spotkanie z beniaminkiem z Polkowic było meczem mającym dać konkretny materiał szkoleniowy całemu sztabowi. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl potwierdziła to również sama zawodniczka. - Jeszcze przed spotkaniem założyłyśmy sobie, by polkowiczanki nie rzuciły nam więcej niż 16 bramek. To akurat udało nam się zrealizować. Miałyśmy właśnie grać dużo z kontry bezpośredniej i pośredniej, a także ćwiczyć różne wersje zagrywek tak, aby dziewczyny, które rzucały z drugiej, linii mogły też sobie trochę potrenować.

Nowy trener po objęciu drużyny szukał usilnie zmienniczki dla Doroty Jakubowskiej. Padło właśnie na Aleksandrę Kucharską. 23-latka przyznała, że to dla niej zupełnie nowa pozycja i musi jeszcze sporo nad sobą pracować. Taka zmiana przynosi jednak same wymierne korzyści całej drużynie. - Na pewno potrzebuję czasu, by się do tej pozycji przyzwyczaić. Brakuje mi tego, bo przez całe życie to ja rozgrywałam piłkę, a teraz jestem uzależniona od tego, czy koleżanki mnie zauważą na parkiecie. Jak dostaję piłkę to jest super, ale czasami bardzo się niecierpliwię, jak nie mogę jej dostać. Jak widać mam jeszcze pewne braki i ciężko mi się rzuca z bocznych pozycji i muszę to dopracować.

Nowa kołowa zapytana o następnego rywala, Start Elbląg, z którym przyjdzie się szczeciniankom zmierzyć, odpowiedziała. - To na pewno bardzo dobry przeciwnik, my będziemy walczyć w tym meczu zgodnie z tym, co sobie zakładałyśmy wcześniej, chcemy wygrać wszystko do końca. Ostatni pojedynek przegrałyśmy z nimi tylko jedną bramką, więc tym razem musimy je pokonać. Po chwili dodała jeszcze. - Chcemy pokazać, że możemy grać w ekstraklasie.

Dla obu ekip mecz ten będzie spotkaniem o tzw. pietruszkę. Wszystkie karty zostały bowiem już rozdane. Start jest pewny utrzymania w Superlidze, zaś gospodynie najbliższego pojedynku pozostaną na pozycji spadkowej. Po tym jednak, co ostatnio prezentuje zespół z Grodu Gryfa, trudno oczekiwać, że ten mecz odpuści. Niewiadomą pozostaje jedynie to, jak do tych zawodów podejdą podopieczne Grzegorza Gościńskiego. Wątpliwości zdaje się rozwiewać jednak Kucharska. - Myślę, że zawodniczki z Elbląga nie zlekceważą tego meczu. Tym bardziej, że jest to jednak utytułowany klub i one na pewno będą chciały pokazać, że różne inne rzeczy spowodowały, że grają w tych play-outach. Sądzę, że będą jednak chciały wygrać to spotkanie.

Na koniec zapytana o to, czy w zespole drzemie jeszcze jakaś nadzieja na cud, jakim byłoby utrzymanie, odpowiedziała. - Zdarzyć może się dosłownie wszystko. Gdzieś tam ta wiara jednak jeszcze jest. Punktowo niestety już nie mamy szansy, ale może akurat coś się zdarzy. Walczyć jednak trzeba do końca.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×