Grzegorz Garbacz: Jestem głodny gry

Po ponad miesięcznej przerwie szczypiorniści PGNiG Superligi wracają na ligowe parkiety. W ramach 16. kolejki meczów w Ciechanowie zmierzą się dwie ekipy beniaminków, lokalny Jurand oraz NMC Powen Zabrze. Obie drużyny przed końcem roku zapisały na swoim koncie niezłe osiągnięcia. Spotkanie zapowiada się bardzo ciekawie, tym bardziej, że oba zespoły dzielą zaledwie dwa punkty.

Alicja Chrabańska
Alicja Chrabańska

Ze względu na Mistrzostwa Europy w Serbii w styczniu zawieszone były rozgrywki PGNiG Superligi. Ekstraklasowe ekipy nie próżnowały jednak i pieczołowicie przygotowywały się do kolejnej części sezonu. W trakcie miesięcznej przerwy szczypiorniści NMC Powen Zabrze wzięli udział w dwóch turniejach oraz rozegrali szereg pojedynczych meczów sparingowych. W starciach kontrolnych wiodło im się różnie. Jak podkreśla nowy zabrzański rozgrywający, Grzegorz Garbacz, niezależnie od wyników, sparingi dały zespołowi i trenerowi Zajączkowskiemu odpowiedzi na ważne pytania. - Zależy nam, żeby w lidze ugrać jak najwięcej. I na tym skupiamy wysiłki. W czasie okresu przygotowawczego do kolejnej części sezonu rozegraliśmy sporo meczów kontrolnych. Ich rolą było jednak przećwiczenie różnych wariantów gry. Przepracowaliśmy ten czas solidnie. Sparingi dały nam odpowiedz nad jakimi elementami musimy nadal intensywnie pracować na treningach, a jakie możemy sobie nieco odpuścić, bo funkcjonują dobrze - powiedział Grabacz.

Grzegorz Garbacz, podobnie jak Artur Banisz do NMC Powen Zabzre dołączyli stosunkowo niedawno, przenosząc się z borykającej się z problemami Miedzi Legnica. Dla nich możliwość rozegrania sporej liczby meczów kontrolnych była szczególnie istotna. - To był ważny dla mnie i dla Artura okres. Mieliśmy okazję częściej pojawiać się na parkiecie, zgrać z zespołem i zweryfikować nasze braki. Były mecze lepsze i gorsze w naszym wykonaniu. Ale wszystkie sparingi dużo nam dały. Czasem wyraźnie brakowało nam zgrania, zdarzały się nieporozumienia w ataku czy obronie. Im więcej graliśmy tym było tego typu błędów mniej - skomentował gracz.

W pierwszym po przerwie meczu zabrzan czeka trudne zadanie. Rozgrywki wznowią bowiem na wyjeździe. Spotkanie odbędzie się na ciechanowskim parkiecie, który do łatwych nie należy. Emocji dokłada jeszcze napięta sytuacja w tabeli. - Jest kilka zespół, które walczą o wejście do pierwszej ósemki w lidze. Przed rokiem na tym etapie było już mniej więcej wiadomo kto ma szanse na play-off, a kto jest kandydatem do spadku. Teraz trudno to przewidzieć, bo różnice punktowe między kolejnymi drużynami są niewielkie. Wyniki mogą wskazywać, że lepiej się nam gra u siebie. Nie miałem okazji zagrać wiele meczów ligowych w zabrzańskich barwach, także nie chciałbym wyrokować czy tak faktycznie jest. Punkty w meczach wyjazdowych są szczególnie ważne, choć trudno je zdobyć. Jurand zaskoczył nas wygraną nad Azotami Puławy i Chrobrym Głogów i pokrzyżował nam plany, bo nie spodziewaliśmy się że puławianie stracą punkty w Ciechanowie. Myślę, że wiele będzie zależało od tego kto lepiej zaprezentuje się w końcówce meczu - uznał rozgrywający.

Ostatni ligowy mecz piłkarze ręczni rozegrali 18 grudnia. Nic dziwnego, że pomimo niełatwego starcia, które czeka ich w Ciechanowie, z utęsknieniem czekają na wznowienie ekstraklasowej rywalizacji. - Sparingi i mecze ligowe to dwie różne sprawy. Spotkania kontrolne, treningi to jedynie przygotowanie do tego co najważniejsze, czyli pojedynków o punkty. Nie ukrywam, że jestem głody gry na poziomie ligowym. O punkty gra się najlepiej jak potrafi, w sparingach pojawiają się błędy, wynikające z prób innego ułożenia gry, innych wariantów ataku czy obrony. Pierwszy mecz po przerwie gramy w Ciechanowie, do którego jedziemy po punkty i zamierzamy z nimi wrócić do Zabrza. Mam nadzieję, że mam się to uda - opowiadał szczypiornista.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×