Podcięte skrzydła Azotów, przyszłość Tomczaka niepewna

Z podciętymi skrzydłami grali w meczach z Vive i Wisłą puławscy szczypiorniści. Drużynie Marcina Kurowskiego mocno dał się we znaki brak kontuzjowanych Wojciecha Zydronia i Dmitrija Afanasjeva.

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut

Latem puławski zespół dostał solidny zastrzyk świeżej krwi, a do zespołu - obok trzech rozgrywających - dołączyli także dwaj skrzydłowi: Michał Bałwas i Damian Krzywda. Nowi w przyszłym sezonie będą mieli za zadanie zastąpić Macieja Sieczkowskiego i Sebastiana Płaczkowskiego, którzy jesienią biegać będą w Radomiu po pierwszoligowych parkietach. Jak na razie letnie nabytki spisują się średnio, a w świetle niedyspozycji Zydronia i Afanasjeva ich boiskowa postawa nabiera szczególnej wagi.

Dwaj etatowi skrzydłowi Azotów, którzy w poprzednim sezonie rzucili na ekstraklasowych boiskach w sumie 252 bramki, jak na razie zamiast trenować z zespołem, okres przygotowawczy spędzają w gabinetach lekarskich. Zydroń pod koniec ubiegłego sezonu uszkodził chrząstkę stawową, w połowie czerwca poddany został operacji i obecnie prowadzi rehabilitację w lubelskim Paco pod okiem Ryszarda Majewskiego. Do gry zdolny będzie dopiero pod koniec września, wcześniej do zajęć powinien wrócić Afanasjev.

W meczach sparingowych z Vive i Wisłą pole do popisu dostali więc Bałwas i Krzywda. - Sprowadzając tych zawodników zdawaliśmy sobie sprawę, że będą musieli walczyć o miejsce w podstawowym składzie, zwłaszcza jak do gry wrócą Wojtek i Dima - wyjaśnia trener Azotów, Marcin Kurowski. - Ich sprowadzenie było działaniem perspektywicznym, gdyż obaj są jeszcze bardzo młodymi zawodnikami, a kwestia psychiki i wkomponowania się w zespół także ma wpływ na ich grę - tłumaczy szkoleniowiec puławskiej ekipy.

Kłopoty zdrowotne dwóch nominalnych skrzydłowych sprawiają jednak, że w najbliższych tygodniach to właśnie nowi będą musieli wziąć na siebie ciężar gry. I o ile Bałwas - szybki, dynamiczny i skuteczny - prezentuje się nieźle zarówno w obronie, jak i w ataku, o tyle Krzywda jak na razie nie może znaleźć dla siebie miejsca w zespole. - Jeszcze dużo pracy przed nim, zwłaszcza w defensywie - nie kryje Kurowski. - Bałwas za to walczy, w obronie jest zawodnikiem praktycznie nie do przejścia, a w ataku można coś tam jeszcze poprawić.

W świetle słabiutkiej gry Krzywdy w drugiej części meczu z Wisłą szansę występu otrzymał Michał Kwaśny. - Szukamy skrzydłowych po kraju, a tymczasem okazuje się, że mamy wychowanka, który w wchodzi do gry z mistrzem Polski i zalicza bardzo przyzwoite zawody, zarówno w obronie, jak i w ataku - cieszy się Kurowski. Młody gracz Azotów zagrał odważnie i bezpardonowo, z sześciu sytuacji wykorzystał cztery, prezentując ciekawy repertuar rzutów. Czeka go jeszcze trochę pracy na siłowni, Kurowski zyskał jednak ciekawą alternatywę.

Wciąż pod znakiem zapytania stoi za to kwestia angażu Jakuba Tomczaka, skrzydłowi Ostrovii w piątkowych meczach z Vive zrobił na Kurowskim niezłe wrażenie. - Możliwe, że zostanie podpisany z nim kontrakt, ale jeszcze na 100% nie można niczego powiedzieć - przyznaje szkoleniowiec Azotów. Głównym problemem utalentowanego skrzydłowego jest to, że dopiero niedawno rozpoczął w swoim dotychczasowym klubie przygotowania do nowego sezonu i w stosunku do reszty puławian ma pewne zaległości treningowe.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×