Jerzy Witaszek dla SportoweFakty.pl: Puławska drużyna jest jedną, wielką niewiadomą

Puławskie Azoty w 3. rundzie Challenge Cup rywalizować będą z trzecią siłą ligi chorwackiej - RK Bjelovar. Czy nadwiślańska drużyna jest w stanie zajść dalej w europejskich pucharach, aniżeli w zeszłorocznym debiucie? O opinię w tej sprawie poprosiliśmy prezesa klubu - Jerzego Witaszka.

Paweł Nowakowski
Paweł Nowakowski
- Całkiem dobrego losowania nie mieliśmy, można było trafić lepiej - uważa Jerzy Witaszek, prezes Azotów Puławy. - Aktualnie siedzę i przeglądam strony internetowe, żeby się coś dowiedzieć o tym zespole, zobaczyć jakich zawodników mają, jaką piłkę ręczną grają: czy typowo chorwacką, czy może coś innego. Jak się ten skład utrzymał, czy utrzymali skład z minionego sezonu, czy wzmocnili drużynę, czy po prostu pozbyli się kilku wartościowych zawodników. Nasz przeciwnik to wielka niewiadoma - tłumaczy Witaszek. Wielu trenerów, działaczy przed losowaniem wymienia jakich zespołów woleliby uniknąć na danym etapie rozgrywek. Zgoła odmienny pogląd na te sprawy ma prezes Jerzy Witaszek. - Nigdy nie rozpatruje losowania w takim aspekcie jak: z tym bym chciał grać, czy z tamtym, czy w pierwszej kolejce czy drugiej. Sport polega na tym, że to jak los sprawi z kim gramy na początku, z kim na końcu to po prostu trzeba grać - mówi sternik nadwiślańskiej drużyny. Podczas okna transferowego do Puław zawitało kilku młodych zawodników tj. Michał Bałwas, Krzysztof Łyżwa czy Piotr Masłowski. Jak zdaniem prezesa powyższe transfery wpłyną na postawę nadwiślańskiej drużyny w nadchodzącym sezonie? - Puławska drużyna jest jedną, wielką niewiadomą. Ona została odmłodzona. Jak ci młodzi zawodnicy zniosą okres przygotowawczy, jak ta konfrontacja w lidze wypadnie na ich korzyść, czy ich to pobudzi do działania i pokaże im, że mają szansę osiągnąć coś więcej. To wszystko pokaże czas - podkreśla Jerzy Witaszek. Podopieczni Marcina Kurowskiego pierwsze spotkanie 3. rundy Challenge Cup rozegrają we własnej hali - podobnie jak inny polski zespół występujący w tym pucharze - SPR Stal Mielec. - Na pewno wygodniej było by pojechać do Chorwacji i u nas grać drugi mecz, ale jako przykład podam, że w zeszłym roku przegraliśmy u nas z macedońskim HC VV Tikvesh 06, a tam wygraliśmy. Zawsze lepiej jest grać na wyjeździe, a potem u siebie. Chociażby sam układ gier jaki się ustawia, to zespoły które osiągają lepszy wynik w europejskich pucharach grają najpierw na wyjeździe, a potem u siebie - twierdzi prezes Azotów Puławy. - Rywalizację w europejskich pucharach postrzegam w takim aspekcie: bardzo dobrze, że trafiliśmy na styl chorwacki, który jest docenianym stylem, a poziom Chorwacji jest wysoko notowany w Europie. Mamy z kim rywalizować, mamy z kim powalczyć, mamy też od kogo się nauczyć. Myślę, że dla tych naszych młodych zawodników to będzie fajny, wymagający partner. Kibice będą mieli czym nacieszyć oko, bo będą to na pewno ładne, zacięte mecze - zakończył swoją wypowiedź sternik piątej drużyny Superligi Mężczyzn sezonu 2010/11.
Według prezesa Jerzego Witaszka, sympatycy Azotów Puławy nie będą mogli narzekać na brak emocji w rywalizacji z chorwackim RK Bjelovar
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×