Pozbawiły trenera wąsów - relacja z meczu KSS Kielce - Ruch Chorzów

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Świadkami niecodziennego spektaklu byli kibice, którzy w sobotę obejrzeli pojedynek KSS-u Kielce z Ruchem Chorzów. Mecz obfitował w wiele emocji. Gospodynie zmarnowały aż sześć rzutów karnych, a sędziowie pokazali 11 dwuminutowych kar. Z cennych dwóch punktów ostatecznie cieszyły się jednak kielczanki, które wygrały 28:23 i awansowały na siódme miejsce w tabeli. Zgodnie ze złożoną przed tym spotkaniem deklarację, swoje wąsy stracił po meczu szkoleniowiec kielczanek Zdzisław Wąs.

Pierwsze minuty meczu w wykonaniu szczypiornistek KSS-u, wyglądały bardzo obiecująco. Kielczanki świetnie radziły sobie zwłaszcza w defensywie i wyprowadzały szybkie kontrataki. W 6 minucie gospodynie prowadziły już 3:1. Chorzowianki miały spore problemy z wypracowywaniem sobie sytuacji strzeleckich. KSS nie zdołał jednak uzyskać większej przewagi, a w dodatku w kolejnych minutach miejscowe zaczęły popełniać proste błędy zarówno w ataku, jak i w obronie.

Ruch wykorzystał to w stu procentach, zdobywając w ciągu kolejnych 4 minut cztery bramki pod rząd. W efekcie w 10 minucie podopieczne Janusza Szymczyka objęły prowadzenie 5:3. Duża w tym zasługa najskuteczniejszej zawodniczki "Niebieskich" w pierwszej połowie, obrotowej Karoliny Radoszewskiej. W 16 minucie KSS miał znakomitą szansę na wyrównanie, ale sytuację sam na sam zmarnowała Marzena Paszowska. Po interwencji Moniki Wąż, piłka wróciła jednak w ręce skrzydłowej, która zdołała następnie odegrać do lepiej ustawionej Mileny Kot. Kielczanka była jednak faulowana w polu bramkowym i sędziowie podyktowali rzut karny. Z linii "siódmego" metra trafienie na 8:8 zaliczyła po chwili Litwinka Marija Gedroit. Cztery minuty później gospodynie miały szansę wyjść na prowadzenie, ale po raz kolejny w znakomitej sytuacji przestrzeliła Marzena Paszowska. Co nie udało się lewoskrzydłowej, udało się grającej po przeciwnej stronie Katarzynie Grabarczyk i w 21 minucie gospodynie odzyskały prowadzenie w tym spotkaniu (10:9). Nie był to jednak koniec emocji w pierwszych 30 minutach. Kolejne trzy bramki padły bowiem łupem chorzowianek. KSS do końca starał się wyrównać. Najlepszą okazję ku temu miała w ostatniej sekundzie najskuteczniejsza wśród kielczanek Marija Gedroit, ale Litwinka przestrzeliła rzut karny. Przyjezdne do szatni schodziły więc z jedną bramką przewagi (14:13).

Na początku drugiej połowy KSS mógł szybko wyrównać stan meczu, ale kielczanki najwyraźniej chciały pokazać kibicom jak nie należy strzelać rzutów karnych. Tym razem pojedynek z Moniką Wąż przegrała Marta Rosińska, a zaledwie minutę później, kolejnej "siódemki" nie wykorzystała Lina Abramauskaite, dla której był to już drugi niewykorzystany karny w tym spotkaniu. Łącznie kielczanki myliły się z linii "siódmego" metra aż sześć razy! Takich problemów nie miał zespół chorzowski, który na początku drugiej połowy zdołał odskoczyć na cztery bramki różnicy (18:14). Bardzo dobrze w tym okresie meczu spisywała się defensywa gości na czele z golkiperką Moniką Wąż. Kielczanki zupełnie nie radziły sobie z atakiem pozycyjnym, bezradnie odbijając się od obrony rywalek. Seryjnie gubiły też proste piłki, a w najlepszym wypadku obijały słupki i poprzeczki. Co gorsza gospodynie zupełnie nie potrafiły wykorzystać gry w przewadze, do czego miały okazję przez znaczną część meczu, bowiem sędziowie pokazywali dwuminutowe kary chorzowiankom aż 9-krotnie (przy dwóch wykluczeniach kielczanek).

Pierwszą bramkę w drugiej połowie podopieczne Zdzisława Wąsa zdobyły dopiero w 36 minucie za sprawą Katarzyny Grabarczyk. Dwie minuty później w miejsce słabo spisującej się Marty Rosińskiej na parkiecie pojawiła się Aleksandra Pokrzywka, która wniosła do gry kielczanek spore ożywienie. Rozgrywająca bardzo szybko wpisała się też na listę strzelców, jak się później okazało, otwierając cały worek z bramkami dla KSS-u. Okres pomiędzy 40, a 50 minutą był decydujący dla losów spotkania. Gospodynie dały wówczas prawdziwy koncert gry, wygrywając tą część meczu aż 7:2 i obejmując prowadzenie w całym spotkaniu 21:19. Dużą cegiełkę do tego sukcesu dołożyła świetne interweniująca w kieleckiej bramce Paulina Kozieł. Jednak emocji nie brakowało aż do końcowej syreny. Dopiero kiedy na dwie minuty przed zakończeniem, KSS prowadził 27:22, a dwie zawodniczki Ruchu usiadły jednocześnie na ławce kar, stało się jasne, komu przypadnie siódme miejsce w tabeli po tym spotkaniu. Ostatecznie KSS Kielce pokonał Ruch Chorzów 28:23. Tuż po zakończeniu meczu, zgodnie z wcześniejszą umową z zawodniczkami, swoje charakterystyczne wąsy musiał zgolił szkoleniowiec kielczanek, Zdzisław Wąs.

KSS Kielce - Ruch Chorzów 28:23 (13:14)

KSS: Muszioł, Kozieł - Grabarczyk 4, Kabała, Pokrzywka 3, Lalewicz, Młynarczyk, Kot 2, Abramauskaite 4, Drabik 1, Rosińska 3, Gedroit 7, Paszowska 4, Nowak.

Trener: Zdzisław Wąs

Kary: 4 minuty

Ruch: Karwat, Wąż - Brymerska, Jasińska 3, Krusberska 2, Radoszewska 5, Pawlik 7, Wawrzyńczyk, Lesik 4, Sęktas 1, Maroń, Krzymińska 1, Rzeszutek, Salomon.

Trener: Janusz Szymczyk

Kary: 18 minut

Widzów: 400

Źródło artykułu: