Czy w Bydgoszczy nikt nie chce szczypiornistów AZS UKW?

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

18 września piłkarze ręczni AZS UKW Bydgoszcz pojedynkiem z Pogonią Szczecin mieli rozpocząć historyczny sezon na I-ligowych parkietach. Teraz przyszłość beniaminka stanęła pod znakiem zapytania.

Jeszcze kilka dni temu wydawało się, że po wielu zawirowaniach finansowych bydgoscy szczypiorniści wreszcie będą mogli się skupić tylko na grze. Jednak problemem wciąż pozostaje brak odpowiedniej hali, w której mogliby rozgrywać swoje spotkania. - Jak widać w mieście nikomu nie zależy na piłce ręcznej - żali się w rozmowie ze SportoweFakty.pl trener Andrzej Kaczorowski. - Nadal Ratusz nie wskazał nam miejsca, gdzie moglibyśmy rozgrywać swoje mecze. A przecież za dwa tygodnie ruszają rozgrywki ligowe.

Sprawa jest tym dziwniejsza, że poszukiwania nowego obiektu rozpoczęły się trzy miesiące temu. - Od czterech tygodni nie ma żadnego odzewu ze strony wiceprezydenta Macieja Grześkowiaka - dodał Kaczorowski. - Sam próbuję załatwić sprawę w Ratuszu, ale jestem odsyłany z jednego pokoju do drugiego. Powoli zaczyna mi brakować sił i nerwów. Ponadto odpowiedzialna za to osoba poszła teraz na urlop.

Trudno więc ocenić szanse na występy AZS UKW w I lidze. Tym bardziej, że działacze zrobili już wszystko, aby szczypiorniści mieli okazję do normalnych treningów. - Obecnie korzystamy z hali przy ulicy Kromera. Klub już wcześniej zrobił wszystko, co w jego mocy, aby zespół mógł wystartować w rozgrywkach. Niestety za korzystanie w obiektu w Fordonie musimy płacić, co jeszcze bardziej komplikuje naszą sytuację. Obecnie jesteśmy w kropce - zakończył Kaczorowski.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)