Nie ma co się zastanawiać, trzeba walczyć - rozmowa z Łukaszem Kulakiem, nominalnym skrzydłowym NMC Powen Zabrze (cz.I)

Łukasz Kulak to jeden z większych talentów zabrzańskiego beniaminka. Niestety, pod koniec ubiegłego roku doznał kontuzji, która na pewien czas uniemożliwiła mu uczestnictwo w rozgrywkach. O swojej przygodzie z handballem, kontuzji oraz zespole NMC Powen, opowiada w wywiadzie dla naszego portalu

Magdalena Pilch
Magdalena Pilch

Magdalena Pilch: Jak oceniasz miniony rok w wykonaniu NMC Powen Zabrze?

Łukasz Kulak: Cóż, rok 2009 był i pozytywny i negatywny. Pozytywny ze względu na to, że awansowaliśmy do Ekstraklasy Piłki Ręcznej, powróciliśmy tam po kilkuletniej przerwie. Natomiast negatywy to raczej słabe wyniki w Ekstraklasie, bo jak wiadomo, punktów nie mamy za wiele. Ale chociaż trzymamy się dołu tabeli, wciąż istnieje szansa by się utrzymać. Taki mamy plan, musimy go zrealizować.

Czego zabrakło w grze NMC Powenu?

- Płacimy frycowe jako beniaminek, wiadomo. Widać, ze w Ekstraklasie jest duża różnica poziomów. Budżet naszego klubu nie jest zbyt wygórowany, więc bazujemy na zawodnikach ze Śląska, głównie tutaj z okolic. Poza tym mamy młody skład, mało ograny, wielu z zawodników nigdy wcześniej nie grało w Ekstraklasie.

Co mogłoby pomóc zespołowi w zmianach?

- Należy szkolić "naszych". Z pewnością mile widziane byłoby kilka transferów. Przydałby się jakiś zawodnik z rzutem tak, abyśmy dysponowali zagrożeniem z drugiej linii. Niestety poza Michałem Szolcem nie mamy takiego. Musimy bazować na aktualnym składzie. Nadzieja jest, szansa jest, na to, że się utrzymamy w tej Ekstraklasie. Myślę, że najbliższe spotkania, rozegrane jeszcze w rundzie zasadniczej dużo wyjaśnią. Mam tu na myśli przede wszystkim mecz z Zagłębiem Lubin, potem z Piotrkowianinem, oba gramy u siebie. Może jeszcze na wyjeździe nam się uda coś ugrać, na przykład ze Śląskiem Wrocław - u siebie ich pokonaliśmy, więc warto powalczyć. Gdyby udało nam się zdobyć 6 punktów... Jest to co prawda wyzwanie, jednak jeżeli się powiedzie, to pozytywnie patrzę na play offy.

Które miejsce zajmuje NMC Powen w kategorii: wola walki?

- Gdyby liczyły się szczere chęci to myślę, że znaleźlibyśmy się w ścisłej czołówce Ekstraklasy. Jednak nie ma się co zastanawiać, trzeba walczyć! Myślę, że wygrana z Puławami sprzed świąt dodała nam skrzydeł. Jeśli chodzi np. o mecze sparingowe, to takie "statystyki" nie wypadają najgorzej.

Skoro Zabrze nie spadnie, to jakie drużyny pożegnają się z Ekstraklasą?

- Zabrze na pewno nie spadnie! Ja w strefie spadkowej widzę Głogów, Gdańsk i być może jeszcze Piotrków, ale ostatecznie obstawiam Głogów i Gdańsk.

A kto będzie po drugiej stronie tabeli?

- Pierwsza trójka... Mistrzostwo Polski nie jest w ogóle zagrożone. A na kolejnych dwóch miejscach pojawi się pewnie Wisła Płock i MMTS Kwidzyn.

Trochę z innej beczki: Chodziłeś do jednej klasy z Tomkiem Rosińskim. Jak oceniasz jego występy na Mistrzostwach Europy?

- To był mój najlepszy kolega za szkoły podstawowej, razem się trzymaliśmy. Zawsze, gdy gra to się denerwuję i bardzo mocno mu kibicuję. Jest fajnym kolegą, fajnym chłopakiem i przede wszystkim świetnie gra, moim zdaniem już wcześniej powinien znaleźć się w kadrze, bo ma bardzo duże umiejętności. Wyróżnia się jako debiutant.

Czy dobre występy Polaków na ME wpłyną na popularyzację handballu?

- Występy naszych szczypiornistów wzbudzały na pewno wiele emocji, więc wpłyną na popularyzację tej dyscypliny. Sądzę, że na przykład w porównaniu do piłki nożnej, handball jest grą ciekawszą, bardziej kontaktową. Oglądając reprezentację, która gra wśród najlepszych i w dodatku odnosi niemałe sukcesy, można przekonać się do szczypiorniaka. Stąd mój wniosek, że po ME zainteresowanie piłką ręczną wzrośnie.

Czy sam namawiałbyś młodzież do rozpoczęcia przygody z piłką ręczną?

- Oczywiście! Uważam, że jest to sport, który uczy dyscypliny, skupienia, myślenia na boisku. W ogóle, każdy dowolny sport jest pozytywnym elementem w życiu. Wiadomo, że nie wszyscy mogą mieć od razu mistrzowskie wyniki, ale trzeba próbować.

A kiedy zaczęła się Twoja przygoda z handballem?

- Moja przygoda z handballem rozpoczęła się w V klasie podstawówki, kiedy był nabór do szkoły sportowej. Tak tam trafiłem, chwyciłem bakcyla i po dziś dzień cieszę się tym, co robię.

Gdyby nie handball, to...

- Jako mały chłopiec chciałem być policjantem. Potem trenowałem trochę piłkę nożną, ale jakoś mnie to nie wciągnęło. Spróbowałem piłki ręcznej, to było to! Dlatego przy handballu pozostałem.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×