Paulina Kozieł: Dobra gra jednej zawodniczki nie wystarczy

Piłkarkom ręcznym SPR-u Olkusz nie udało się sprawić świątecznego prezentu swoim sympatykom. Podopieczne Marka Płatka pomimo dobrej gry i wysokiego prowadzenia po dramatycznej końcówce musiały uznać wyższość bardziej doświadczonych szczypiornistek Ruchu Chorzów.

Sławomir Bromboszcz
Sławomir Bromboszcz

Szkoleniowiec olkuskiego zespołu, Marek Płatek miał po spotkaniu spore pretensje do arbitrów sobotnich zawodów Mariusza Kałużnego i Tomasza Stankiewicza. Jego zdaniem słabe sędziowanie przyczyniło się do porażki beniaminka w konfrontacji z Ruchem Chorzów. - Nigdy nie byłem trenerem, który starał się usprawiedliwiać porażkę swojego zespołu decyzjami sędziów. Dzisiaj w kilku przypadkach, kiedy była sporna piłka arbitrzy interpretowali sytuacje na korzyść chorzowianek. Życzę wszystkiego dobrego sędziom i wesołych świąt - krótko skwitował wyraźnie zdegustowany trener SPR-u Olkusz.

Pomimo dobrej gry i wysokiego prowadzenia przez niemal całe spotkanie olkuszanki nie zdołały wywalczyć tak cennych punktów. Porażka wyraźnie podłamała zawodniczki beniaminka, które po meczu długo nie mogły uwierzyć, że będące tak blisko zwycięstwo wymknęło im się z rąk. - Po raz kolejny zagrałyśmy dobre zawody, o naszej porażce zadecydowała sama końcówka. Miałyśmy nadzieję, że uda się dobrze zakończyć ten rok. Niestety nie udało się. Chwila naszej dekoncentracji, proste błędy, za szybko oddawane rzuty i jakaś tak nieporadność zadecydowały o tym, iż chorzowiankom udało się odrobić starty i wygrać to spotkanie - oceniła Agnieszka Karnia, zawodniczka SPR-u Olkusz.

W zespole SPR-u Olkusz świetny występ zaliczyły zdobywczyni dziesięciu bramek Agata Czekaj oraz bramkarka Paulina Kozieł. Golkiperka olkuskiego zespołu zwraca uwagę na dwa oblicza SPR-u w sobotnim meczu z Ruchem Chorzów. Podopieczne Marka Płatka po udanej pierwszej połowie, w drugiej części gry prezentowały się zdecydowanie gorzej. - Oceniając spotkanie z Ruchem w skali od jeden do dziesięciu: pierwsza połowa dziesięć, druga minus dwa. Ciężko jest mi powiedzieć z czego wynikała taka zmienność w naszej grze. Swojego występu nie będę oceniać, od tego są inni, ci co siedzieli na widowni i trener. Na pewno był to ciężki mecz, chciałam bardzo wygrać, grałam przeciwko swojej byłej drużynie. Jest nas siedem na parkiecie, dobra gra jednej zawodniczki nie wystarczy, musimy wszystkie grać zespołowo, inaczej niestety wyniki będą takie jakie są - skomentowała Paulina Kozieł.

Bramkarka SPR-u podobnie jak trener Marek Płatek krytycznie oceniła pracę sędziów. - Pierwsza połowa masakryczna. Nie wiem czy teraz robią gwizdki, które gwiżdżą na dwie strony albo na jedną. Nie jestem w stanie powiedzieć, ale gdybym ja poszła do pracy na osiem godzin i tak odwaliła swoją pracę, to nie wiem czy dostałabym połowę wypłaty zakończyła zawodniczka beniaminka.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×