Jako beniaminek płacimy frycowe - wypowiedzi po meczu MKS Piotrkowianin - NMC Powen Zabrze

Spotkanie Piotrkowianina z POWENEM Zabrze dostarczyło piotrkowskim kibicom sporo emocji. Goście ze Śląska zawiesili gospodarzom dość wysoko poprzeczkę i dopiero końcowka spotkania przyniosła rozstrzygnięcie na korzyść podopiecznych Piotra Dropka. Po spotkaniu rozmawialiśmy z trenerami obu drużyn, którzy dość mocno przeżywali mecz, a także z najskuteczniejszym strzelcem Piotrkowianina.

Michał Ostafijczuk
Michał Ostafijczuk

Piotr Dropek (trener Piotrkowianina): Nie jestem zadowolony z gry swoich zawodników. Zagrali bowiem najsłabsze spotkanie w tym sezonie przed własną publicznością. Już w pierwszej połowie mogliśmy zapewnić sobie zwycięstwo. Powinniśmy prowadzić 8-10 bramkami. Niestety jednak moi zawodnicy zaczęli się niepotrzebnie spieszyć. Oddali kilka nieprzygotowanych rzutów. Przekazywałem przed meczem jak trzeba rzucać wysokiemu Bartłomiejowi Pawlakowi. Zupełnie się to jednak nie przełożyło na wykonanie. Moi piłkarze rzucali tam gdzie nie powinni i Pawlak bronił ich strzały. Dobrze, że w końcówce Tomek Matulski przytrzymał w bramce wynik i zdobyliśmy dwa punkty. Z taką grą jak dziś nie mamy jednak czego szukać za tydzień we Wrocławiu.

Robert Nowakowski (trener POWEN Zabrze): Nadal jako beniaminek płacimy frycowe. Była szansa na wywiezienie z Piotrkowa nawet dwóch punktów, ale w najważniejszych momentach spotkania moim zawodnikom zabrakło zimnej krwi, a także doświadczenia. Nasz skład to mieszkanka rutynowanych graczy oraz młodzieży. W końcówce mieliśmy trzy stuprocentowe sytuacje do zdobycia bramek i gdybyśmy je wykorzystali to mogliśmy nawet wygrać. Nie poddajemy się jednak, obiecuję kibicom, że będziemy walczyć w każdym meczu o punkty.

Dominik Płócienniczak (Piotrkowianin, zdobywca 10 bramek): Cieszymy się z kolejnego zwycięstwa przed własną publicznością. Bardzo dobrze nam się gra w Piotrkowie i to nie jest przypadek, że wszystkie punkty jak dotąd zdobyliśmy tutaj. Siedział mi dziś rzut, wpadało prawie wszystko. Jedną bramkę rzuciłem z koła, chciałem pokazać bowiem bratu Jakubowi, który był obecny na spotkaniu, że też potrafię grać na jego pozycji (śmiech). Za tydzień jedziemy do Wrocławia i postaramy się tam powalczyć o pierwszą wyjazdową zdobycz.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×