To nie tak miało wyglądać! Polacy bez szans ze Słowenią

Reprezentacja Polski tylko przez pierwszy kwadrans potrafili grać jak równy z równym ze Słowenią. Niestety niewygodny dla Biało-Czerwonych rywal dał Polakom lekcję piłki ręcznej i ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 25:32.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski
Polska - Słowenia PAP / Marcin Bielecki / Polska - Słowenia
Przed meczem ze Słowenią, Marcin Lijewski dokonał dwóch zmian w porównaniu do starcia z Norwegią. Spotkanie z trybun oglądali Damian Przytuła i Mateusz Kosmala, natomiast do kadry wrócili Michał Daszek i Piotr Jędraszczyk. Polacy i Słoweńcy od początku grali równo. Po tym, jak nasi rywale popełnili dwa błędy w ofensywie z rzędu, to Polacy wyszli na minimalne prowadzenie, a dużo dawała gra Szymona Sićki, który swoimi bombami z drugiej linii pokonywał Klemena Ferlina.

Polacy mieli natomiast problemy z atakującym z drugiej linii Borutem Mackovsekiem. W końcu to nasi rywale wyszli na dwubramkowe prowadzenie, kiedy swoją akcję wykończył Domen Novak. Polacy jeszcze w środkowej części pierwszej połowy doprowadzili do wyrównania, gdy grali w przewadze po tym, jak karę dwóch minut za faul otrzymał Blaz Blagotinsek.

To, co było dobre u Biało-Czerwonych szybko jednak minęło. Nie pomagała bramka, a doskonała gra defensywna Słoweńców sprawiała naszym zawodnikom olbrzymie problemy. Scenariusz w postaci szybkiej kontry i bramek zdobywanych przede wszystkim przez Gaspera Marguca i Tilena  Kodrina powtarzał się zbyt często i Słowenia na pięć minut przed przerwą wyszła na prowadzenie 16:11, a dodatkowo karę za złą zmianę otrzymał Kamil Syprzak. Wyglądało to bardzo źle.

Słoweńcy tego dnia doskonale spisywali się z siódmego metra i mimo tego, że aż trzech podopiecznych Urosa Zormana wykonywało karne do przerwy, bilans rzutów karnych zawodników z północnych Bałkanów, to 5/5. Do przerwy w Berlinie było 14:20, a ostatnią bramkę równo z syreną rzucił Kodrin.

Gdy ktokolwiek liczył na dobry wynik po przerwie, już na początku drugiej połowy doświadczył olbrzymi gong ze strony Słoweńców, którzy szybko wyszli na ośmiobramkowe prowadzenie, które po bramce Deana Bombaca wynosiło już 17:26.

Trener Marcin Lijewski próbował jeszcze ratować sytuację. Rotował składem, brał czasy, ale na niewiele to się zdało. Nasi rywale nieco spuścili z tonu w ostatnich minutach i Polacy ostatecznie przegrali 25:32 i Porażka ze Słowenią nie jest wielką sensacją, ale styl pozostawia bardzo dużo do życzenia. Momentami trudno patrzyło się na to, jak bardzo Polacy męczą się na parkiecie i jak często tracą piłkę w ataku. Pozostanie nam jedynie walka o honor w starciu z Wyspami Owczymi.

Polska - Słowenia 25:32 (14:20)

Polska: Skrzyniarz, Kornecki - Sićko 4, Olejniczak 4, Pietrasik 4, Syprzak 3, Szyszko 2, Jędraszczyk 2, Urbaniak 2, Czapliński 1, Paterek 1, Gębala 1, Daszek 1, Bis, Powarzyński, Dawydzik.
Karne: 1/2.
Kary: 2 min. (Syprzak 2 min.).

Słowenia: Ferlin, Lesjak - Marguc 6, Kodrin 5, Bombac 5, Mackovsek 4, Vlah 4, Horzen 4, Blagotinsek 1, Novak 1, Dolenec 1, Jovicić 1, Cehte, Zarabec, Suholeznik, Drobez.
Karne: 5/6.
Kary: 6 min. (Blagotinsek, Mackovsek, Suholeznik - po 2 min.).

Czy z tegorocznych mistrzostw Europy będzie można wyciągnąć jakiekolwiek pozytywy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×