To pierwsza taka nagroda! Marta Gęga uhonorowana za całokszałt kariery
PGNiG Superliga Kobiet opublikowała obszerny artykuł poświęcony Marcie Gędze, która postanowiła, że przyszedł już czas na zawieszenie butów na kołku. Rozgrywająca w niedzielę odbierze wyjątkową nagrodę za całokształt kariery.
- Najważniejsze były wyniki zespołu, ale cieszyłam się, kiedy udało mi się rzucić kilkanaście goli w meczu. Byłam bardzo ambitna. Wiedziałam, że chcę się rozwijać, a nie siedzieć na ławce w mocnym klubie - dodaje Gęga.
Dlatego nie przeszła do kolekcjonującego mistrzowskie tytuły w Polsce klubu z Lublina, lecz postanowiła poszukać szczęścia we Francji. W kraju nad Sekwaną grała w latach 2009-13 w trzech klubach Le Havre AC (2009-10), Fleury Loiret Handball (2010-11) i Cergy-Pontoise Handball 95 (2011–13).
- Przenosiny do innego kraju były ogromnym doświadczeniem i nauką profesjonalnego podejścia do sportu oraz samodyscypliny. Przeniosłam się do Le Havre, czyli zespołu wicemistrza Francji, w którym gwiazdą była Karolina Siódmiak. Wybierano ją na najlepszą zagraniczną zawodniczką tamtejszej ligi. Wzorowałam się na niej, a ona w tym trudnym czasie bardzo mi pomogła i ciągnęła mnie w górę. Chociaż trudno w to uwierzyć, ale tam poznałam nowoczesną piłkę ręczną. Nauczyłam się, w jaki sposób najlepiej ustawiać się w obronie i w ataku. Nie było mi łatwo ze względu na barierę językową, a jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać tak jak one - mówi Gęga.
Na obczyźnie zmagała się z kontuzją barku. - Myślałam, że przejdę do niższej ligi, w której odbuduję formę. Trochę niespodziewanie odebrałam telefon z ofertą z Lublina - tłumaczy szczypiornistka, która w 2013 roku rozpoczęła kluczowy etap w karierze w barwach MKS.
W Lublinie Marta Gęga aż sześć razy świętowała mistrzostwo kraju (2014, 2015, 2016, 2018, 2019 i w "pandemicznym" 2020) oraz wywalczyła brąz (2021) i srebro (2022).
Najbardziej zapadł jej w pamięci sezon 2017–18, zwieńczony złotem MP, krajowym pucharem i triumfem w Challenge Cup.
- Jestem dumna z występów w Lidze Mistrzyń. Jednak bardzo ważnym dla mnie momentem było przyjście do Lublina trenera Roberta Lisa (w 2017 roku - red.). On poukładał nam "szatnię", scalił drużynę w celu zdobycia trzech koron w jednym sezonie i właśnie po to harowałyśmy podczas przygotowań do rozgrywek, a później w ich trakcie na treningach. Wiosną 2018 osiągnęłyśmy cel i byłyśmy wykończone. Pamiętam euforię, wielkie emocje i olbrzymie zmęczenie. Nigdy nie zapomnę sytuacji z końcówki wygranego meczu finałowego z zespołem Rocasa Gran Canaria (22:22 na wyjeździe i 27:23 w Lublinie - red.). Stoimy w obronie z Kingą Achruk. Kinia na mnie patrzy i pyta:
"Masz siłę?"
"Nie" - odpowiadam.
"Ja też nie!" - przyznaje Kinga i dodaje: "To zapiep…. dalej!".
Było ciężko, ale wygrałyśmy sezon zakończyłyśmy w potrójnej koronie. Tworzyłyśmy wówczas super zespół. Byłyśmy jak rodzina – tłumaczy laureatka Gladiatora.
Marta Gęga odbierze statuetkę za całokształt kariery już w najbliższą niedzielę, 14 maja, podczas uroczystej ceremonii wręczenia Gladiatorów - prestiżowych nagród dla najlepszych szczypiornistek PGNiG Superligi Kobiet. Ceremonia odbędzie się bezpośrednio po ostatnim spotkaniu sezonu 2022/2023, czyli starciu MKS Zagłębia Lubin z MKS Piotrcovią Piotrków Trybunalski. Mecz rozpocznie się o godzinie 14:30. Transmisja w TVP Sport.
***
Autor: PGNiG Superliga Kobiet
Czytaj także:
W PGNiG Superlidze Kobiet już tylko jedna niewiadoma. Wicemistrza poznamy w ostatniej kolejce
Witaj Europo! Piotrcovia w świetnym stylu przypieczętowała czwartą lokatę